Tja, pokochałam ją za tę rolę. "Dead like me" jest moim serialem na chandrę, oglądam go zawsze, kiedy coś mi się w zyciu pieprzy, jestem chora, mam okres, zerwałam z chłopakiem, wstąpiłam w związek z chłopakiem, matka się czepia, matka się nie czepia, et cetra, et cetra, et cetra, czyli, właściwie, codziennie.
I wogólę, czuję z George więź duchową. Wiem, że jestem dziwna.