Jednym słowem: Bomba! Ich przyjemna chrupkość i rozpływająca się w ustach czekolada pobudzają wszystkie zmysły. Nie mogę nie wspomnieć o wachlarzu smaków jaki oferują! Naprawdę pyszny łakoć, a jakże tani!
Kiedy mam ochotę na coś słodkiego, zawsze po nie sięgam! Ale przede wszystkim. uwiebiają je moi synowie! I to od małego! Teraz są w wieku gimnazjalnym, ale nawet i ja - mama - nie mogę się im oprzeć! Widocznie wiek tu nie gra roli! Chłopakom zawsze daję dodatkowe kieszonkowe, bo wiem na jakie szaleństwa młodych stać...... ale sobie ufamy i kochamy się, co po części jest zasługą właśnie tych cudownych cukierków!
Gorąco polecam wszystkim rodzicom - kupujcie M&M's swoim pociechom!
A ja uwielbiam tą niebiańską chrupkość i to, że zawsze rozpływają się w moich kieszeniach, w istocie mega czaderskie cukierki!
Z kolei moje ulubione to "I'm Back", "Role Model", oczywiście hiciory promujące TSSLP i TMMLP ("My Name Is" oraz "The Real Slim Shady"), "Bitch Please II", "Old Times Sake" i już się nie będę rozpisywał - ostatni - "Sing for the Moment". Te wszystkie, pomijając gościnne zwrotki, np. w "Forgot About Dre", itd. Również należałoby przytoczyć jego udział w projektach D12 (zespołu, do którego należy), w szczególności "Devil's Night" - bo tam bity zrobione przez Ema i zwrotki po prostu powalają.
Cenię Marshall'a za wytrwałość, perfekcjonizm, szczerość, odwagę, siłę, determinację, talent i kreatywność. Osiągnął cel sobie postanowiony. Chociaż w tekstach prezentuje się często wulgarnie czy niestosownie - jest to po części jego wizerunek (pomijając fakt, że sam ma cięty język i ma w dupie innych). Bo nie każdy wie, jak działa przemysł muzyczny. Trzeba być naprawdę dobrym i silnym, by nie dać się wydymać i przetrwać.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam ludzi tworzących kulturę hip-hop, a także tych, którzy go nie ignorują i krytykują tylko przez to, co się o nim mówi w mediach, bo jest to normalny gatunek muzyczny.
Dziękuję. Nie piszę tego, żeby się chwalić, ale by zachęcić innych fanów do kupna oryginalnych nośników - sam mam 9 płyt Ema i jedną od D12, i to właśnie z nich (głównie z książeczek) dowiedziałem się różnych ciekawostek. Można też w nich zobaczyć unikalne zdjęcia, których często nie ma w necie. Choć szkoda pieniędzy, bo można ściągać (co sam zwykle robię, czasami nie można nabyć kilku płyt) to zawsze coś na nie uciułam, bo warto. Pozdro.