Glenn Close

Glenda Veronica Close

8,5
26 022 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby Glenn Close

Czas na Oscara! :)

użytkownik usunięty

Pani * oczywiście powinienem napisać z dużej litery.

To co zrobiła ze swoją rolą w The Wife naprawdę zasługuje na owacje na stojąco. Poza tym cudownie było zobaczyć na ekranie zdolną aktorsko, w pełni dojrzałą (!) kobietę z krótkimi włosami, normalnymi zmarszczkami, kurzymi łapkami i piegami. Tak, czas na Oscara.

Podejrzewam, że Glenn Close po raz kolejny zostanie "upokorzona",
Oscarem dla Gagi.

użytkownik usunięty
de_Franco

Tym razem nie.
Jeżeli ktokolwiek wygra z Close, to będzie to Olivia Colman, a nie Lady Gaga.

Być może. Byłby to sygnał, że w Oscarach idzie ku lepszemu.
Mówię o starciu Colman-Gaga.
Z drugiej strony nie można wykluczyć Oscara dla Close za "całokształt".

użytkownik usunięty
de_Franco

Close właśnie wygrała SAG, tak więc można powiedzieć, że jest w pełni bezpieczna. Nic jej nie powstrzyma! :)

No niestety...

użytkownik usunięty

Zgadzam się, (najwyższy!) czas na Oscara. Znakomita aktorka, bardzo dobra rola w The Wife.

Trzymajmy kciuki aby się udało. Kreacja w filmie "Żona" była jedną z wielu znakomitych i miejmy nadzieję, że tym razem zostanie nagrodzona Oscarem.

Mila1505

Musi dostać. Jak nie teraz to kiedy?

krupastas

Dokładnie. Powinna być już wcześniej laureatką i to niejednokrotnie. Tym razem jest to konieczne. Kto jak nie Pani Glenn? :-)

Gala 2021 była okropna!
Ale gdy GLENN CLOSE zaczęła wywijać tyłkiem jak jakaś raperka, to można było ogłosić koniec świata.

Jeśli czegoś ta gala nauczyła to rasizmu. I umocniła w pogardzie dla "kultury" hip-hopu.
Zaanektowana przez ruch "Black lives matter" (który popierałem i dziś przestałem). To była jakaś propaganda! Ze sztuką filmową, ze świętem kina nie mająca nic wspólnego.
Powiedzieć, że czarnoskórzy aktorzy nie umieją się zachować stosownie do okazji - to nic nie powiedzieć.

Na dodatek gala ta była potwornie bałaganiarska. Kolejność kategorii wybierano chyba losowo, nie było przez to żadnego stopniowania, żadnego budowania napięcia, żadnej dramaturgii (m.in. gdzieś w środku wszystkiego powtykane kategorie: najlepszy reżyser i film, z kolei scenariusz na samym początku...). No, bezsens!
Tylko miejsce rozdania nagród, dworzec Union Station, okazało się strzałem w10! (ach te abażury na lampach!).
Gala upływała jednak pod znakiem niesmacznego wręcz podlizywania się czarnoskórym. AfroAmerykanie przejęli kontrolę i... gadali głupoty.

Pomyśleć, że za galę odpowiadał biały (sic!) Steven Soderbergh (niegdyś reżyser "Kafki", "Traffic", "Erin Brockovich" czy "Odean's 11"). Po raz nie wiem już który dowiódł, że jest tandeciarzem, który stracił talent lata temu...

No nic, gala do zapomnienia, Oscary też.
W sumie to najwłaściwsze podsumowanie kinowego roku, roku, którego nie było.


Oscary, zgodnie z przewidywaniami, wygrał "NOMADLAND",
film, który miał jeszcze szczęście być wyświetlany w USA w kinach, a i tak nikt go nie oglądał. To jakoś dziwnie celnie podsumowuje miniony rok w kinach. Rok, którego nie było.

"MANK" z zaledwie dwiema statuetkami (za scenografię i zdjęcia).
Na szczęście, i chyba w ostatniej chwili, Akademia opanowała się i nie wreczyła Oscara przedwcześnie zmarłej Czarnej Panterze. Oscara dostał aktor, Anthony Hopkins.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones