Genialna aktorka. Brak mi słów żeby opisać jej talent. Pani Glenn już dawno powinna dostać Oscara. Jeśli uważacie, że Meryl była najlepsza w tym roku, odsyłam by obejrzeć Alberta Nobbs'a. Jeśli już zobaczycie to porównajcie kreacje tych Pań i wrócicie tu by napisać coś konstruktywnego .
Obie były genialne, ale Glenn powinna dostać Oscara, bo w końcu przez tyle lat grała fenomenalne role i jakoś nie doceniali jej, a jest wspaniałą aktorką. Meryl i Glenn tworzą parę aktorek, które nawet drzewo zagrają tak, że widz się zachwyci.
Meryl Streep jest świetna - co do tego nie ma wątpliwości. Kuriozalna była jej porażka dwa lata temu z Sandrą Bullock, która źle nie zagrała, ale była jednak o klasę słabsza.
W tym roku jednak Streep zdobyła Oscara przy znacznie mocniejszej konkurencji niż wówczas i - moim zdaniem - z wcale nie najlepszą rolą w stawce, bo tą była właśnie rola Close w "Albercie Nobbsie".
Tak właśnie! Ale wiadono, nie mamy na to wpływu. Widocznie jak to każdego roku ( z małymi wyjątkami) bywa, za Oscarami w tle przesądziły koneksje i "banalizm" wynikający z czystej sympatii do Pani Streep. A i nie zapominajmy, że obie Panie są prawdziwymi przyjaciókami na co dzień. Osobiście uważam, że "statuetka" należała się jej przynajmniej za 4 role : "Świat według Garpa", " Fatalne zauroczenie", tegoroczny Nobbs i ponad wszystko, za drugoplanową rolę w "The House of the Spirits", gdzie wcieliła się w ozięłbą, mroczną, z ciągotkami homoseksualistycznymi Ferulę, siostrę od Irons'a.
Glenn w Domu Dusz zagrała tak pięknie, że podziwiam ją do dziś za to,a i dziwię się, że nie wspomniałeś o Niebezpiecznych Związkach! :D