Jestem po seansie "Żony" i coś czuję, że to będzie Oscar. Niby na pierwszy rzut oka prosta, ciacha rola, ale ile Glenn nadaje jej krzyczącej głębi. Jest jak malarka, która wykorzystuje całą dostępną paletę emocji i złożoności :) Wow! To musi być Oscar, bo jak dla mnie sama nominacja to będzie stanowczo za mało.