Czemu zaprzeczać? Jakieś argumenty dałeś, że jest czemu zaprzeczać? :0(pomijam fakt, że przydałoby się najpierw poczytać wcześniejsze tematy...)

Właśnie, ponieważ argumentów brak, ograniczę się również do wyrażenia swojej opinii: znam w miarę dokładnie filmografie wszystkich wymienionych twórców (i tych "bardzo wielu innych" też ;-)) i uważam, że Miyazaki jest (chyba, bo ciężko porównywać) od nich słabszy. Ale do pięt spokojnie im dorasta, czy raczej: uważam, że spokojnie można jego nazwisko wymieniać obok nich. Mam tez nadzieję że tak kiedyś będzie, za jakies 100 lat - gdy ludziska wreszcie odkryją to, co Japończycy wiedzą od dawna - że animacja w niczym nie ustępuje filmowi aktorskiemu.

Chodzi o reżyserię! Sztuką jest stworzyć tło, pokierować aktorem, wybrać aktorów, miejsce kręcenia, etc. Znacznie trudniej jest to zrobić w rzeczywistości niż narysować na karteczce. Twórca anime nie jest reżyserem.

Po pierwsze - palnij się w czółko. Po drugie - porównaj sobie animacje z przeciętnej kreskówki z tym, co widzimy w dziełach Studia Ghibli lub Madhouse (z tym drugim możesz poszukać "making of < unslinger girl>") - myślisz, że zrobienie czegoś takiego z tyloma szczegółami jest proste? Gorzej - bo łatwiej przegapić to, co w świecie rzeczywistym już jest. Nie mówię już o tym, że w anime też są aktorzy - tyle, że muszą jeszcze dobrać głos do postaci, którą grają i co gorsza - do jej animacji.

Pomijam też fakt, że reżyser nie jest jedynym, który się zajmuje takimi kwestiami, choć nie zaprzeczę, że po zaangażowaniu w nie poznaje się pasję i geniusz. Ale zawsze głównym zadaniem reżysera jest mieć jakąś wizje świata, fabuły, postaci etc. Od tego zależy głównie jakość filmu, co widać po filmach robionych np. na podstawie gier czy właśnie anime, bo wówczas twórcy najczęściej starają się po prostu wykorzystać znaną markę, a brakuje im właśnie idei. Ta sprawia, że film który z suchego opisu brzmi conajmniej dziwnie lub wręcz przeciwnie - skrajnie schematycznie - zamienia się w arcydzieło. [Oczywiśćie -jak już napisałem - trzeba te wizje przekazać zespołowi, a oni też muszą umieć to wykonać (sytuacja z Avatarem chyba najlepiej tu pasuje). ]

Ok, pisałem dla siebie przed chwilą, teraz do twojeog postu - w pierwszym napisałeś, że oglądałeś jego 4 filmy i uważasz, że to raczej zbyt dobre nie jest. Bez argumentów. Teraz też ich nie podajesz, tylko zupełnie bez związku dowalasz, że "anime jest gorsze od filmów aktorskich" (bo tak to w skrócie można ująć). Daj konkretne argumenty - co jest nie tak i przykład z dwóch filmów (skoro obejrzałeś aż 4 to nie powinno być problemu z tym). Inaczej nawet bez bluzgów twoja odpowiedź nie jest nic warta. Argumentacji dotychczasowej nie ponawiaj, bo - jak pokazałeś - nie masz zielonego pojęcia o tworzeniu filmów (nie tylko anime, nie tylko - bo z twojego tekstu wynika, że reżyser zajmuje się wszystkim na każdym szczeblu...). Pozdrawiam.

Mały błą : chodziło mi o "Making of Gunslinger girl". Mam nadzieję, że nic więcej nie ma, ale sorry jakby co.

Yare yare... Już to pisałem co najmniej 10 razy, ale napisze jeszcze raz: OK, trudniej jest nakręcić scenę na realnym planie, z żywymi aktorami niz narysowac rysunek (choć wcześniej trzeba sie rysunku dłuuugo uczyć), ale przekazać w swym dziele jakąś ideę, zawrzeć jakieś przesłanie itp. jest równie trudno jak w filmie aktorskim. A to jest chyba najważniejsze, co?

W podobny sposób możnaby dowodzić wyższości Mickiewicza nad Sienkiewiczem - bo przecież trudniej jest pisać rymami i sylabicznie...

gimnazjalistom też się jego filmy nie podobają, chyba że fanom :)

ja uważam Miyazakiego za bardzo dobrego reżysera, ale jest zupełnie inny niż Coppola i Fellini i nie powinien wogóle być do nich porównywany. Pozatym rozumiem że wielu osobom nie podoba się anime, chociaż ja za nim przepadam, ale jest to specyficzny styl, do którego niektórzy nie mogą się przekonać. Jednak uważam że Miyazaki jest genialny, w swojej kategorii