Te rankingi to jakiś żart. Aktor, który nie ma jakichś wybitnych ról na koncie zostaje oceniony jako jeden z najwybitniejszych aktorów w historii kina. Jego najlepsza rola Jockera jest co najwyżej dobra, ale nie można powiedzieć że jest wybitna. Nie ma co porównywać do Jacka Nicholsona. Pokolenie Marvel stawia go wyżej niż chociażby: Hackmana, Pacino, De Niro, Newmana, Pszoniaka czy Hoffmana, którzy swoją pracą, swoim talentem zapisali się złotymi zgłoskami w historii kina. Mógłbym wymienić setki wybitniejszych i zdolniejszych aktorów. Mam wrażenie że ta pozycja w rankingu to tylko kwestia samobójstwa, ale to chyba nie ten ranking. Widzę że jest tu sporo takich kwiatków.