Film wart jest swoich Oscarów...Eastwood powoli staje się specjalistą w opowiadaniu tego rodz. historii,które można by nazwać z życia wziętymi,bo są autentyczne(patrz też "Rzeka tajemnic").Nie bawi się w tanie sentymentalizmy,a przy okazji nie emanują jego filmy tanim efekciarstwem i patosem,najważniejsza jest bowiem historia i narracja...Oraz losy bohaterów,dla mnie Client to lepszy reżyser niż aktor.A zresztą w tym filmie i jego rola była trochę inna...Ale jedno co mogę jeszcze dodać,że z wiekiem,robi się coraz poczciwszy;):)).