odkąd usłyszałem trzeci krążek z muzyką z Władcy byłem pewny, że jego następne dzieła będą tych samych lotów co trzy części Trylogii, a tu klapa :(.Nie wiem kogo to wina, ale moim zdaniem Muzyka do Aviatora i do Historii przemocy jest co najmniej słaba, jakby taka monotoniczna i niczym nie porywa, nie to co we Władcy. Porównajcie sobie choćby Minas Tirith z trzeciej części i całe dwa soundtracki, które nie wyszły Shorowi (na dobre) jest to bagatelna różnica. No ale może się myle może dlatego, że we Władcy jesteśmy bardziej napawani dawką akcji... nie wiem jaka jest przyczyna (zbabrania) dwóch dobrych płyt... P.S Według mnie Shore jest najlepszym kompozytorem muzyki jak do tej pory. ;/