Wątpię żebyś miał okazję oglądać te filmy Bergmana, które nie zdobyły powszechnego uznania. A są i takie, które równie powszechnie uważa się za kupę gówna. Rzecz jasna nie są one udostępniane szerokiej widowni, ja tez nie mialem możności ich obejrzeć (te ktore widzialem - "Jak w zwierciadle", "Fanny i Aleksander", "Milczenie", "Tam gdzie rosną poziomki", a zwłaszcza "Szepty i krzyki" i "Goście wieczerzy pańskiej" to rzeczywiscie arcydziela zapierajace dech w piersiach). Jednak wydaje sie byc czyms normalnym, ze jesli ktos tworzy tak wiele, przytrafiaja mu sie rowniez wpadki. Ilosc po prostu niekoniecznie przechodzi w jakosc. Taki Kubrick np. nakrecil mniej filmow, ale nie sposob mu zarzucic, ze zszedl ponizej ustalonego, wysokiego poziomu (przynajmniej jesli chodzi o obrazy poczawszy od lat 60., co do wczesniejszych nie moge sie wypowiadac). Pozdr.