Sądzę, że jego rola w filmie "Ostatni król Szkocji" została mówiąc łagodnie... niedoceniona.
Powinien za nią dostać nominację drugoplanową do Złotego Globu, a nawet do Oscara.
Oczywiście nie był on w tym filmie jak pamiętny Forest Whitaker, ale tak czy siak zjawiskowy... wspaniały :)
Napisałeś to dokładnie tak, jak kiedyś powiedział mi mój starszy brat. Chyba sobie sięgnę po ten film. A potem napiszę, czy mi się podobał.
Naprawdę warto... osobiście uważam, iż jedna statuetka pierwszoplanowej roli męskiej Foresta Whitakera to za mało dla tego dzieła sztuki. Powinien otrzymać jeszcze nominacje (jak przynajmniej ja sądzę) za wspomnianą wcześniej drugoplanową rolę męską Jamesa McAvoya, muzykę oryginalną, kostiumy, scenografię, piosenkę i scenariusz adaptowany. Może nawet więcej. Jak zobaczysz ten film to być może przyznasz mi choć częściową rację.
Jestem po podwójnym seansie z jego udziałem: Zakochana Jane" oraz komedia "Penelope". W jednym i drugim był świetny. Ale... nie wiedziałam też, że potrafi tak pięknie śpiewać. Przekonałam się o tym, oglądając ten materiał http://www.youtube.com/watch?v=pGxYMiXfG30&feature=related i chyba sobie sięgnę po nowego "Makbeta". Ach ten James..... ;P