jak dla mnie był największą mendą razem z Chrisem Paltrowem, choć prawda zagrał świetnie kozaka, bo z postury raczej nie wygląda, więc nie było łatwo
na początku nie lubiłem jego postaci ale potem było ok . W ostatnim odcinku wypadł świetnie. A Aktor z roli wywiazał się na 5'
a jak dla mnie postać Marlo w 'The Wire" była wyjątkowo bezbarwna i nijaka na tle całej reszty genialnie wykreowanych i wyrazistych postaci
nie oceniam tutaj jego aktorstwa, ale do tej roli kompletnie mi nie pasował
Zupełnie nie wiem, jak można tak uważać. Moim zdaniem świetna, przerażająca postać - ta oszczędność ruchów, wyraz twarzy, oczy mordercy. Postać o pięć klas lepsza od Avona Barksdale'a, który ciągle sprawiał, że zadawało się sobie pytanie po ch** on jest potrzebny Stringerowi.
Miałam podobne odczucia.
Postać Marlo stworzona oszczędnie, bez emocji- wyprana z uczuć. On nie musiał jej nic dodawać . To właśnie dzięki prostocie i takiej oziębłości dużo zyskuje
Zgadzam się.
Postać bezbarwna. Wykonanie/gra aktorska mdła
Ciągle ta sama twarz. Brak jakichkolwiek emocji aby wczuć się w postać. W pewnym momencie zaczęłam się dziwić, że dostał taką rolę.
Mam podobne odczucia, ale taka była wymowa serialu: gangsterów z kodeksem jakimś zasadami zastępują bezwzględni siepacze jak Marlo.