Wczoraj wreszcie miałam okazję zobaczyć "Little Ashes". Nigdy jeszcze nie zachwycił mnie aktor którego nigdy wcześniej nie widziałam baa nawet o nim nie słyszałam. Teraz jestem w szoku- jego kreacja w tym filmie przyćmiła pozostałych odtwórców głównych ról- drętwego Pattisona który momentami mnie drażnił (ale Salvadora Dali wielbię dalej) i McNultyego który zagrał -przyzwoicie- ale bez jakiegoś szczególnego polotu. Beltran to talent godny uwagi, jego Lorca emanował spontanicznością a widza coś przyciągała aura tej postaci. Ciekawe co z nim dalej się zadzieje, niegodny zmarnowania talent!!!
Całkowicie podzielam Twoją opinię. Obejrzałam "Little Ashes" ze względu na Pattinsona, ale Javier Beltran jest w tym filmie cudowny, romantyczny, urzekający. Jego strona to www.javierbeltran.net i sporo jest na http://littlesashesmovie-spanish.blogspot.com/2008/09/entrevista-javier-beltrn.h tml
Pozdrawiam Grażyna
Całkowicie się podpisuję pod wpisami.
Szkoda, że z większych produkcji zagrał tylko w "Little Ashes", bo talent ma nieziemski. Żałuję, że marnują się takie talenty, gdy ludzie wielbią i wzdychają do marnych aktorzyn.
Mimo obecnej wielkiej zbiorowej manii na Pattinsona (której raczej nie podzielam), w tym filmie Beltran całkowicie zdominował Roberta swą grą, spychając wielkiego Salvadora Dali na dalszy plan.
Panie Beltran, czekam na kolejne... objawienie ;-)
(Bo film był raczej o panu Lorce i podpatrywał Dalego z boku.)
Oczywiście ja tam sie podpisuję rękami i nogami i ubolewam niezmiernie że nie ma z nim żadnych filmów pozostałych do obejrzenia bo za rolę Lorki ma u mnie sympatię do końca życia :).