Chodzi mi o film polski z czasów słusznie minionych w którym główny bohater kupił/dostał kamerę i nagrywał codzienne czynności na jakiś bodajże konkurs. Pamiętam z niego dwie sceny.
1. Główny bohater sfilmował matkę kolegi która niedługo później umarła i ów kolega zachwycał się, że może swoją matkę widzieć ponownie żywą.
2. Kamerzysta sfilmował niepełnosprawnego dozorcę w firmie gdzie pracował.
Myślałem, że właśnie Stuhr grał w tym filmie ale się pomyliłem.
Ktoś kojarzy?