Z niczym, co wyżej napisane, nie jestem w stanie się zgodzić. Ten film to jakaś kpina, i to kpina kompletna. Słodkie, miałkie i bez wyrazu. Klimatu nie ma, aktorstwo prostackie, a o scenariuszu nie wspomnę. Jestem osobą, która stara się szanować swój czas, więc wyszedłem z kina po 30 minutach. Gawiedzi siedzącej obok się podobało, wnioskując po częstych salwach śmiechu i ogólnego zadowolenia. Czyżbym należał do innego gatunku? A może to cała reszta zadowala się kiczem? Hmm...

Odpowiedziałbym Ci szerzej, ale nie chcę marnować Twojego czasu. Zresztą ocenianiem scenariusza po 30 minutach sam się podsumowałeś.

Na marginesie, to temat o Rothe, nie filmie, więc Twój post na dodatek nie bardzo tu pasuje.

Oh, mój bład z tematem. Mimo to, nadal twierdzę, że aktorstwo nie prezentowało poziomu, a to już jest opinia na temat. Ocenianie scenariusza po 30 minutach wydaje się w pełni uzasadnione. Dlaczego? Ponieważ dobry scenariusz jest dobry w całości, a nie w końcowej części... Czyż nie? Jedynym powodem, dla jakiego napisałem wcześniejszy post, było zdziwienie, że użytkownik który jest autorem kilkudziesięciu recenzji, i wydawałoby się uchodzi za kinematograficzny autorytet (może napisane nieco na wyrost), zachwyca się Rothe w owym filmie. Proszę, rozwiń swoją wypowiedź, zamiast ironizować, nawiązując do mojej maniery szanowania własnego czasu. Obiecuję przeczytać uważnie każde słowo! Przecież jest szansa na odmianę mojego punktu widzenia! Grzechem byłoby nie spróbować.

Wcale się nie dziwię, że nie zrozumiałeś wypowiedzi Paulety, ani temu, że nie chce tracić czasu na polemikę z tobą, jeśli zarzucasz Jej ironizowanie, a dokładnie tym samym posługujesz się w końcówce swojej wypowiedzi.
Więc napiszę ci tylko - przeobrażenie Roth z postaci irytującej w budzącą sympatię, a tym samym ukazujący spory wachlarz jej mimiki twarzy następuje w drugiej części filmu, ale ty przecież masz "zaliczone" tylko pierwsze 30 minut...

Obejrzałem już tę produkcję w całości 2 razy. Nadal jednak, jakoś do mnie nie przemawia Roth ani cały scenariusz. W końcowej części wcześniejszej wypowiedzi pisałem jak najbardziej poważnie, po prostu chiałem, aby ktoś uzasadnił swoje zdanie. Możliwe, że dzięki temu spojrzałbym na wszystko z innego punktu widzenia. Niestety zostałem zignorowany i zdążyłem już na dobre zapomnieć o tym filmie. Za przypomnienie nie dziękuję.

Hmmm... ledwie 4 dni temu "szanuję swój czas", a już dziś - "obejrzałem już tę produkcję w całości DWA razy"
Śmiechłem, bo gubisz się w zeznaniach i tym bardziej doceniam instynkt Paulety, by cię zignorować. Bez odbioru.

Amen

no brawo.... porzadek zrobiony ,sokrates zatopiony.

I po takim komentarzu, jak Twój wychodzi brak na tym portalu "lajków" ;)

Generalnie szedłem z przekonaniem ze dymurny film(2 część)a z miejsca ją polubiłem...to coś znaczy.

A mnie się podoba Jej dupsko w legginsach ^^

O to to.

Niezła. Brałbym.

albo jak jest wkurzona i się ironicznie uśmiecha xD

Widziałem ja w jednym filmie "Smierc nadejdzie dzis". Zagrala tam fajnie.
Jak bylo strasznie to wcielala sie w laske ktora ucieka przed morderca i co chwile laduje na ziemi wrzeszczac.
Jesli byl moment bardziej komediowy to tez sobie fajnie radzila.
Ta aktorka kojarzy mi sie z mloda Goldie Hawn, nie uroda ale sposob bycia na ekranie...

I pomyśleć, że ona ma już 30 lat :p

Też wzbudziła moją sympatię. I będę obserwować rozwój kariery bo chciałabym ją jeszcze gdzieś obejrzeć.

W drugiej części jest słodka...chociaz 1 nie widziałem wiec nie mam porównania...fajna blondi moim zdaniem.

Po seansie drugiej części jeszcze bardziej ją lubię :) Jest tak sympatyczna, urocza i charyzmatyczna, że kosmos. Powinna już dawno karierę robić :) UWIELBIAM JĄ