jako człowieka-klauna i tak go będą odbierać, jednak co mnie bardzo zaskoczyło to rola w filmie Numer 23. Był to pierwszy film z udziałem Jima w roli innej niż pajaca jaki obejrzalem; nie twierdze, że nie jest śmieszny, wręcz przeciwnie, ale po roli Waltera/Fingerlinga zyskał u mnie jeszcze więcej. Urodził się do ról komediowych, o czym sam kiedyś mówił w swoim wywiadzie w TV; często robił głupie miny do lustra i wygłupiał się, bo po prostu lubi rozśmieszać ludzi. Jednak teraz powinien wpłynąć na inne wody, grać inne postacie, bo stał się trochę monotematyczny.
Gral inne role w Truman Show, Eternal Sunshine, Majestic, Lemony Snicket's (przynajmniej ja tej roli nie uwazam, za typowo komediowa). Niestety ciezko mu strzasnac z siebie nalepke "glupka" - watpie by producenci stali w kolejkach, by go zatrudnic do powaznych filmow, poniewaz wiedza, ze stracili by na duzej ilosci widzow, ktorzy nie poszli by obejrzec tego filmu, wlanie ze wzgledu na Carreya - ludzie, ktorzy nigdy nie ogladali Truman Show...