Wielokrotnie spotkałam się z opiniami, że Jim to tandetny przygłup. Jednak sama uważam, że
jest on aktorem nie do podrobienia - głupie role też trzeba grać, a on świetnie się w tym
sprawdza. Świetnie się go ogląda w komediach - potrafi zwrócić na siebie uwagę, jednak
kompletnie nie sprawdza się w poważnych rolach. Odrzucił mnie film "Numer 23" - to
porażka ze względu na grę Carreya.
Nie zgodzę się z tym. Okrutnie mnie on denerwuje swoimi rolami komediowymi, zupełnie nie pasuje mi poczucie humoru oparte na przerysowanym strojeniu min i właściwie niczym poza tym. A za to niesamowicie podobał mi się dramat z nim w roli głównej: "Zakochany bez pamięci". Nie ma w nim śladu po irytującym showmanie. Tytuł brzmi jak komedia romantyczna, ale nic bardziej mylnego! Polecam z całego serca.