Joe RussoII

Joseph Vincent Russo

7,9
2 760 ocen pracy reżysera
powrót do forum osoby Joe Russo

BEZ-NADZIEJNY film, tj. nie dający nadziei. Powiedzieć o "KOŃCU GRY MŚCICIELI", że jest nieudany, to nic nie powiedzieć. To nie jest tak, że wszystko w tym filmie jest źle. np. zawiera wprost mistrzowskie epizody GWYNETH PALTROW i RENE RUSSO (matka Thora), ale to o wiele za mało, by wystawić filmowi pozytywną ocenę.
Z czego to wynika?
Ten film nie wie, czym chce być
i zamienia się w niekończącą serię epizodów, mniej lub bardziej spójnych.
Przypuszczalnie miał to być film o żałobie i zemście na Thanosie za krzywdę jaką wyrządził bohaterom w wojnie bez granic. Da się na tym założeniu skonstruować nośną dramaturgicznie opowieść o operacji odwetowej resztek z oddziałów Mścicieli. I teoretycznie ten film jest o tym, tyle, że owa operacja zupełnie się rozmywa w natłoku kolejnych rozstań i powrotów poszczególnych bohaterów, spotkań z ludźmi z przeszłości.
Rozpasany FILM, rozwlekły, przekombinowany i niepotrzebnie skomplkiwany fabularnie, no i zwyczajnie ckliwy (dużo scen przytulania w różnych konfiguracjach: SpiderMan i IronMan, Peter Parker i kolega z klasy, AntMan z córką, IronMan z córką, HawkEye i rodzinka... dwa grzyby w barszczu to o jeden za dużo, cóż dopiero powiedzieć o kilkunastu).
Przez to, że taką wagę przyłożono do scen obyczajowych (co samo w sobie nie jest jeszcze złe, chodzi o proporcje, o ich ilość), rozmywa się wątek główny: zemsty i próby odwrócenia losów.
Cierpi na tym dramaturgia, film nie ma energii, ma letnią temperaturę i jezt zupełnie pozbawiony napięcia.
No, klapa na całej linii.
Zmiana rysu psychologicznego poszczególnych Mścicieli też nie wyszła filmowi na dobre: o ile THOR był do tej pory wesołkiem, który w porę opamiętywał się i brał na siebie brzemię tego, kim jest, tak tu jest po prostu idiotą.
Zgłupiał także HULK Banner.
Sobą jest tylko Kapitan Ameryka (jak zwykle pozbawiony choćby krztyny egoizmu, gwiazdorstwa, Chris Evans, aktor autentycznie szlachetny).
Najgorszy w tym całym bałaganie okazuje się ROBERT DOWNEY JR. - jego występ to już nieznośna eksplozja ego. Jest tylko człowiekiem w zbroi, ale to on, nie kosmiczna supernova, KAPITAN MARVEL (odpowiednio zimna Brie Larson), walczy z Thanosem jak równy z równym (w jaki sposób, tego logicznie nie sposób wytłumaczyć).

Ale najbardziej bawi (niezamierzenie) nieuświadomiony bądź świadomy... HOMOEROTYZM poszczególnych scen filmu. Kapitan Ameryka I Bucky znów wyraźnie mają się ku sobie (ale to wiemy nie od dziś). Teraz Bakiemu wyrasta konkurencja, w osobie czarnego Falcona! Coś podobnego...

Uff, jak dobrze, że już koniec.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones