jeśli chodzi o wyzwania aktorskie i wywiązywanie się z nich. Od tego czasu ich poczynania to ruch jednostajnie
prostoliniowy w dół. Oboje skonczyli pokazując się wlaściwie wyłącznie w bezczelnie nieambitnych produktach
handlowych. I sami w tych produktach zachowują się jak produkty. Żal oglądać stare filmy Travolty, podobnie
jak ciężko uwierzyć, co Linda potrafił robić w "Gorączce" czy "Magnacie". Dla mnie obecny Travolta to już
niestety zero, dno. Poziom artystyczny Toma Cruise'a, niewiele ponadto.