Ogólnie powiem, że jako aktorka była oczywiście wybitna, choć czasami jak dla mnie zbyt wyniosła dla "zwyczajnego widza" (górowała jej powaga, maniery, doskonałe opanowanie i spokój, profesjonalizm), ale w roku 1967 grą w filmie "Zgadnij kto przyjdzie na obiad" przeszła samą siebie. Pokonała na gali Oscarowej później takie znakomitości, jak Audrey Hepburn (wybitna rola w "Doczekać zmroku"- jedna z moich ulubionych w ogóle w historii kina), Anne Bancroft (niezapomniany "Absolwent") i Faye Dunaway (kultowa rola w "Bonnie i Clyde"). A jeśli ktoś wygrywa z taką obsadą (po namyśle powiem, że chyba jednak zasłużenie) to na usta ciśnie się już tylko stwierdzenie, że Katharine Hepburn była w kinie osobą nie mniej ważną z perspektywy czasu niż ... Zeus w mitologii greckiej. Pozdrawiam.