ale jeżeli miała faktycznie taką rodzinę, jaka sportetowano w "Aviatorze", to tylko współczuć.
Wnioskując z tego, co na ten temat czytałam, to twórcy "Aviatora" wyraźnie przesadzili. Ale może chodziło o ukazanie klanu Hepburnów z punktu widzenia unikającego ludzi Hughesa. Hepburn była swoją rodziną zachwycona (mimo ponurych tragedii, które nie umijały Hepburnów) i zawsze twierdziła, że wyłącznie rodzicom zawidzięcza to, kim jest. I że jest nikim w porównaniu z nimi. Warto obejrzeć np. "All about me".
Niesamowita posać była z tej Hepburn. I moja ulubiona aktorka.
A "Aviator" wypacza fakty z jej życia na każdym kroku. Ciekawy film. Ale gdyby go traktować jako biografię Hepburn - kompletny niewypał.