"Cowboy Bebop" to moim zdaniem najlepsze i całkiem unikalne anime,z
boskim klimatem i nawiązaniami do kultury zachodniej-dzięki czemu jest
przystępne także dla tych co nie trawią większości japońskich animacji
(ja też należę do tej grupy :P ).A co do Spike'a-to jedna z ciekawszych
bohaterów, w ogóle.Może na pierwszy rzut oka wydawać się zwykłym
wyluzowanym kolesiem,ale tak naprawdę to postać niejednoznaczna i
enigmatyczna,która zmaga się z ciężarem swojej przeszłości. W ogóle nie
podoba mi się pomysł ekranizowania "Cowboya Bebopa",szczególnie przez
Amerykanów,myślę,że nie będą w stanie uchwycić ducha tego anime i tego
co w nim najważniejsze. Niestety fakt,że Keanu ma grać Spike'a też mi
się nie podoba. Ten facet sprawdza się raczej w rolach jednoznacznych
("Moje własne Idaho" było wiele lat temu). Chociaż z drugiej strony jest
i tutaj jakaś nadzieja. W końcu Keanu miał nielekką przeszłość,wpadał w
depresyjne stany-pewnie walczy z wewnętrznymi demonami
przeszłości,niczym Spike. Jeśli będzie to potrafił oddać w filmie to
jeszcze możemy mieć nadzieję,...

Kiedy na początku usłyszałam, że Keanu zagra Spike'a przeżyłam szok, ale teraz doszłam do wniosku, że to nie taki najgorszy wybór. Jeśli Reeves będzie dobrze ucharakteryzowany, a film będzie miał dobry scenariusz, pan Neo pewnie nas jeszcze mile zaskoczy. Tak sobie jeszcze myślę, że Laurence Fishburne pasowałby mi na Jeta :) A przy okazji mogliby jeszcze wziąć Carrie-Anne Moss jako Faye i reklamować film jako "Drugi Matrix", czy coś takiego. To oczywiście żart o_O

Do tego to się jeszcze nie dogrzebałam.