Urodził się poto aby grać. Mógł zagrać wszystko i zaawsze znakomicie mu to wychodziło. Poprostu wspaniały.
Istnieje nawet pewna anegdota dot. Lona Chaneya, dobrze obrazująca jego umiejętności aktorskie (a także zdolności do charakteryzacji, bo sam konstruował maski, w których grał):
Po pokazie "Upiora w operze" pomiędzy rzędami widzów pojawił się nienaturalnych rozmiarów pająk. Kiedy ktoś doskoczył do niego, aby - ku uldze przerażonych dam - rozdepatać "stwora", rozległ się głos: "Nie zabijaj, może to Chaney!".
A wracając do tematu: świetny Quasimodo, już drugiego takiego nie będzie. W tej kreacji nie dorównali Chaneyowi ani Anthony Quinn ani Anthony Hopkins...