Zaraz za Jordanem umieścił bym własnie Magica Johnsona.
Był najlepszym podającym w hstorii Nba , nawet lepszym od Johna Stocktona mimo że był wysokim graczem co jest nietypowe, czarówał piłkę, ale oprócz podań miał takze bardzo pewny rzut i dobrze zbierał piłki z tablic.
Zobył 5 tytułów Nba 80,82,85,87,88 i był 9 razy w finale Nba.
W 91r grał w finale przeciw Jordanowi i jego Chicago Bulls i uległ 4-1 i wtedy nastała era Jordana. Powiedział wtedy Magic że nie sądził że kiedykolwiek ktoś będzie nad nim tak dominował.
TAK! stray zgodze sie w 100%. widziałes może ALL STARS Game zdaje sie 92(ale pewny nie jestem) Magic, Jordan, DREXLER, młody Pipen, Rodman, Penny Hardeway, Olajuwan, oraz inni to był chyba najwiekszy mecz gwiazd! A co do Magica jego akcje były naprawde magiczne pełna płynności sztuka. PZDR
Wypada tylko żałować, że odszedł tak szybko z koszykówki. Jakby grał możliwe, że oglądalibyśmy jeszcze wiele ciekawych pojedynków miedzy nim a MJ i innymi wielkimi graczami.
Najlepszy był Kareem, bo rzucił najwięcej punktów w historii NBA w jednym meczu! Przebija Kobe Bryanta i Tracy'ego MC Grady'ego! Kto czytał magazyny z kiosku Ruch'u dawno temu ten to wie!
Ty chyba słabo czytałeś te magazyny, albo masz słabą pamięć, bo to nie Kareem, a Wilt rzucił najwięcej punktów w jednym meczu.
Sam jest sobie winien
On nie zakaził się AIDS na turnieju McDonladsa w Paryżu tylko od ku r wy gdzieś w USA
Jego żona była w ciężkim szoku bo była w ciąży- ale ona była zdrowa
Owszem Wilt, chociaż wtedy koszykówka wygladała inaczej, duzo wiekszego wyczynu dokonał Bryant, 80 pare punktów z tego co pamietam ,mecz życia miał.
co do johnsona to za dużo koleżka ruchał, o czym sam mówił w wywiadach, no hiva złapał, cud, ze on jeszcze żyje tak swoją drogą
Zgadza się, 100 pkt. Wilta było naciągane bardzo, 81 Bryanta też, ale to nie istotne, chodziło o sam fakt tylko.
Sam jesteś naciągany. Nie potrafisz docenić kunsztu Wilta, Magic był znakomity, ale Chambo jeszcze lepszy.
Chyba nie jesteś zbytnio ogarnięty i nie wiesz jak wyglądała liga w latach 60-tych ani tamten mecz. Polecam się najpierw z tym zapoznać.
Wiem jak wyglądała NBA z lat 60tych i mecz. Punkty ze zbiórek to też punkty. Wilt był najlepszy w historii i tyle.
A ja nie mówie o zbiórkach tylko o umownym wręcz graniu na niego przez oba(!) zespoły. Wilt był dobry, ale najlepszy w historii jest Jordan dość spokojnie
Faktycznie dostawał piłki nawet gdy partnerzy byli w lepszej sytuacji, ale to nie zmienia faktu, że był genialny i zdobył 100 pkt.
1)Wilt
2)Bill
3)MJ
Bill Russell lepszy od Jordana, ciekawa teoria, uważasz tak dlatego ponieważ, 11 razy wraz z Bostonem zdobył Mistrzostwo NBA, czy masz inne argumenty. W latach 60-70 była zupełnie inna koszykówka. Sam fakt, że Boston zdobył 7 razy pod rząd mistrzostwo powinien zastanawiać, teraz byłoby to niemożliwe. Russell i Chamberlain to legendy, ale to Jordan będzie zawsze na szczycie.
Bill Russell to klasa sama w sobie, a 11 tytułów to tylko odzwierciedlenie jego wspaniałej kariery, był znakomity w defensywie i ofensywie, w latach 60tych był poprostu Bogiem. Nie wiem co ludzi tak pociąga w Jordanie, chyba tylko to, że jego nazwisko jest powszechnie znane, w sumie to przed MJa można dać nawet Larry'ego Birda, albo Oscara Robertsona.
Oczywistym jest, że w dzisiejszej lidze nie miałby szans na podobne osiągnięcie. Dla tego pisze, że te osiągnięcia są naciągane, bo wiele rekordów, które wtedy ustanawiano fajnie wyglądają w książkach, ale byłyby absolutnie nie do powtórzenia przez nich w ktorychkolwiek późniejszych erach koszykarskich.
Ogólnie Russell to geniusz, ale widać, że nie wiesz za dużo o karierach tamtych zawodników, Russell znakomity w ofensywie? Przecież on nawet w tak słabych czasach był tragicznym atakującym, bez techniki, bez umiejętności strzeleckich, z fatalnymi skutecznościami rzutowymi. Jedynie legendarna obrona i bardzo dużo szczęścia co do partnerów z zespołu ratuje jego legacy i sprawia, że jest wymieniany wśród najlepszych.
I nie pisz, że był Bogiem, bo przez zdecydowaną większość swojej kariery nie był nawet do pierwszych piątek ligi wybierany. Z tym Birdem i Robertsonem przed Jordanem to się też uśmiałem. Nawet razem wzięci wyraźnie odstają osiągnięciami i dominacją od Mike'a.
Co do Billa to bardzieh mi chodziło o zbiórki. Larry i BigO razem wzięci wyraźnie odstają od MJa???? Przypomnę ci, że to Robertson był kluczową postacią w finale z 1971, a Bird był czołowym SF Celtics i Dream Teamu.
Już skończmy z tym spamowaniem, bo to forum o Magicu.
"Larry i BigO razem wzięci wyraźnie odstają od MJa???? "
Jeżeli chodzi o osiągnięcia podstawowe to owszem. Natomiast Oscar w 1971 był już w cieniu Kareema w swoim zespole, jako pierwsza opcja z zespołem nic nie osiągnął, nigdy nie grał w finale, ba nawet do playoffs często nie wchodził. Przy tym co grał Jordan w playoffach i finałach to Big O wygląda bardzo mizernie. A Bird był wielki, ale nie grał na takim poziomie i osiągnął także znacząco mniej.
Można skończyć : )