Ten jego wzrost, duża głowa i władczy głos... No i ogromny talent do grania różnorodnych postaci. Facet grywał u tylu reżyserów (często zupełnie bez większego talentu), że nie sposób wszystkich spamiętać. Ale zawsze wbijał się w pamięć, nawet jeśli sam film był kiepski. Takich aktorów trzeba cenić, choć pewnie większość co bardziej zorientowanych widzów kojarzy go bardziej z repertuarem Ingmara Bergmana - lecz chyba słusznie, bo to u szwedzkiego mistrza zagrał najlepsze role.