Bardzo lubię filmy pana Koterskiego, ale aktorstwo jego syna po prostu boli... grr...
Jako przykład weźmy "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", film, który stoi na bardzo wysokim
poziome zarówno reżyserii, jaki i gry aktorskiej... z jednym wyjątkiem. W "Dniu Świra" mogę
go jeszcze znieść, ale tutaj jego gra po prostu mnie boli. Naprawdę szkoda że się pojawił,
bo jego występy u boku świetnego Marka Kondrata są totalnie nie na miejscu. Nie mam nic
do niego jako człowieka - nie znam, nie oceniam, ale jeśli dziecko wybitnego muzyka nie
jest muzykalne, nie zostaje piosenkarzem, tylko bierze się za coś innego. Tak samo tu.