obok A.Hopkinsa. I choć świetne role przeplatał często występami w filmach bardzo słabych, to i tak zasługuje na wyjątkowe miejsce w historii kina. Potrafi zagrać wszystko: dystyngowanego dowódcę (Zulu), playboya-cockneya (Alfie), złodzieja (Włoska robota), zimnego i wyrachowanego gangstera (Get Carter), homoseksualistę (Suita kalifornijska), profesora (Edukacja Rity), neurotycznego doradcę finansowego w filmie W. Allena (Hanna i jej siostry-za tę rolę otrzymał pierwszego oscara w 1986) a także wiele innych. Niestety jest też całkiem sporo ról nie przynoszących mu chały ,jak na przykład Po tragedii Posejdona, Miss Agent czy Austin Powers-Goldmember. Ale jak się ma dwa oscary i tytuł szlachecki to można się trochę powygłupiać, prawda?
Rzeczywiście jest wielki! Ale moim zdaniem najlepszym brytyjskim aktorem jest Sir Sean Connery, prywatnie przyjaciel Sir Michaela...
Właśnie miałam to pisać, choć obydwaj są genialni, może po prostu bohaterowie grani przez Sean'a Connery'ego bardziej mi odpowiadają, aczkolwiek Michael Caine też jest niezapomniany. Obydwaj są niesamowici, mają tytuły szlacheckie, wielki dorobek artystyczny, są Brytyjczykami i przyjaciółmi - wiele ich łączy - obydwaj więc zasłużyli na 10/10. Ogromnie ich cenię.
Rola w Miss Agent też była fajna :)
,,obok Hopkinsa'' no właśnie! bardzo dobry aktor ale najlepszym brytyjskim aktorem jest sir Hopkins i a za nim sir Connery
ja osobiscie uwielbiam bardzo uwielbiam jego glos moglabym sluchac godzinami... rowniez uwazam ze zasluguje na 10/10..
Wszyscy są świetni, ale według mnie A. Hopkins jest najlepszy!
A czy nie uważacie, że to bardzo ciekawe, że 3 świetnych aktorów brytyjskich pochodzi:
Sir Anthony Hopkins z Walii
Sir Michael Caine z Anglii
Sir Sean Connery ze Szkocji
Ciekawe ;]
Nie ma jednego najlepszego. To trzej z grona znakomitych aktorów. Każdy z nich miał lepsze i gorsze role. Caine chyba najbardziej pozytywnie mi sie kojarzy. Moze dlatego, że z oczu Connery'ego wyczytuję osobiście cwaniaczka, a ze spojrzenia Hopkinsa wg mnie bije lekka pycha i zimny profesjonalizm. Czasami podchodzi do roli jak do partii Snookera.
Rola w "Miss Agent" była dobra. Nie oczekujcie od komedii czegoś ambitnego. To osobna grupa filmów i nie ma sensu ich porównywać z innymi. Caine swoją rolą wprowadził do filmu kilka perełek.
Oby żył długo i wesoło.
A tam, najlepszy, najlepszy jest Guinness.
A Austina powersa akurat w filmografii Caine'a nie uważam za pomyłkę, film wiadomo jaki, ale jak Michael parodiował superagenta...
A pytałeś kiedyś Jimmy jak dodawać zdjęcia, może już wiesz, ale chwilowo jest to niemożliwe, pozatym nawet wcześniej niemożliwa była zmiana zdjęcia aktora ot-tak, dopiero jak był jakiś czas wymiany (sam tak dodałem zdjęcie von Sydovowi, brzydkie zresztą).
Trudno się z Tobą nie zgodzić. Sir Michael Caine = niezrównany geniusz. Dałabym wszystko, by móc go poznać i uścisnąć mu dłoń. RESPECT.
Dokładnie, zgadzam się w 100%. Kiedyś to tacy ludzie byli (ba, nadal są!) wielkimi gwiazdami kina. Wspaniały, wszechstronny, genialny aktor, słusznie utytułowany 2 nagrodami akademii (tylko, czy 2 statuetki za role drugoplanowe to nie za mało? Czy chociażby za Cartera nie należał się Oscar?). Czasami mam wrażenie, że tak charyzmatycznych osobowości brakuje wśród aktorów "młodego pokolenia". RESPECT.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
