Nie każda postać musi być ekstrawertykiem.
Postać w którą wciela się nasza aktorka w "Wołyniu" to osoba zdecydowanie introwertyczna, zamknięta w sobie i jak przystało na dziewczynę ze wsi sprzed 80 lat - lekko tępawa i nieporadna.
U takich ludzi to właśnie tłumienie emocji i zamknięcie w sobie jest typową reakcją na takie doświadczenia.
Michalina rewelacyjnie odwzorowała emocje właśnie w takim typie postaci.
Z wyczuciem odgrywała umiarkowany niepokoju przez większość filmu a na większą ekspresję pozwoliła sobie jedynie w szczytowych momentach w których jej bohaterka kolokwialnie mówiąc "pęka". Bardzo wyraźnie przedstawiła też przemianę bohaterki - od początkowej euforii,przez otępiały smutek, niepokój,strach, panikę,obłęd aż po zobojętnienie i apatię na końcu. To nie sztuka ciągle krzyczeć, płakać itp. - sztuka to z umiarem i rozwagą ukazać wnętrze każdego, nawet najbardziej skrytego bohatera.

Mam identyczne zdanie. Jest ładna, ale... no właśnie niekoniecznie dobrze gra (w Wołyniu niestety pokazuje, co najwyżej, ładną twarz, a nie zdolności aktorskie).

Nic dodać, nic ująć!!!!!!!!!!

A w tym filmie były sceny sexu? Raczej nie. Tak się akurat składa, że jestem partnerem Michaliny Łabacz i podczas sexu, to ona wyje jak kojot do księżyca.

Fakt, trudno to nazwać "sexem", raczej scena obowiązku małzeńskiego

Matko .... sexu? Poważnie