Ktoś majstruje przy ocenach albo widać jaki poziom prezentują użytkownicy Filmwebu.
Rózsa to najprawdziwszy król muzyki filmowej.
RÓZSA miażdży wszystkich innych kompozytorów filmowych gdyż:
1) napisał najwybitniejszy soundtrack wszech czasów ("BEN -HUR", "EL CID", kto co lubi)
2) stworzył najznakomitsze fanfary (wystarczy posłuchać "EL CIDA")
3) stworzył najwspanialszą muzykę epicką w dziejach kina ("BEN - HUR", "EL CID", "KRÓL KRÓLÓW")
4) skrzypce u żadnego innego kompozytora nie chwytały tak za serce jak właśnie u RÓZSY ("BEN- HUR", "EL CID")
5) RÓZSA doprowadził action score do czystej perfekcji, a później jeszcze wyuczył godnego następcę w tej specjalizacji czyli WIELKIEGO JERRY'EGO GOLDSMITHA
6) RÓZSA był wszechstronny, pisał pod wielkie monumentalne obrazy ("BEN - HUR", "EL CID", "KRÓL KRÓLÓW"), ale również świetnie dawał sobie radę w mniejszych filmach, komponował do każdego gatunku, nie straszne było mu etniczne brzmienie ("EL CID", "KREW NA SŁOŃCU")
7) wprowadzał nowatorskie rozwiązania jak np. theremin użyty w "URZECZONEJ" ALFREDA HITCHCOCKA
8) wywarł przepotężny wpływ na innych kompozytorów muzyki filmowej, na węgierskim kompozytorze wzorowali się: BASIL POLEDOURIS ("CONAN BARBARZYŃCA"), HOWARD SHORE (trylogia "WŁADCA PIERŚCIENI"), GABRIEL YARED ("TROJA") i oczywiście jego słynny uczeń - JERRY GOLDSMITH ("RYCERZ KRÓLA ARTURA")
9) RÓZSA stworzył zapierające dech w piersiach tematy przewodnie a było ich nie mało, do epickich partytur potrafił skomponować po kilka wyrazistych tematów przypadających na jeden soundtrack - dla postaci, dla miejsc plus obowiązkowo wyborne main theme / love theme / fanfary i nieziemski action score, kto dziś sprosta takiemu zadaniu?
10) RÓZSA, to najwybitniejsza liryka w historii muzyki filmowej ("BEN - HUR", "EL CID", "KRÓL KRÓLÓW")
TRZY OSCARY MÓWIĄ SAME ZA SIEBIE. Powinno być znacznie więcej - 6 albo i 7.
BEZ WĄTPIENIA RÓZSA JEST NAJWIĘKSZY.
teraz przynajmniej ma swoją cyferkę na Fw, wcześniej jak wchodziłem na jego profil to nie miał, nie mniej jednak 184 i spadek w dół to porażka
Ocena doprawdy szokująca. Myślałem, że to moi ukochani Goldsmith i Herrmann mają skandaliczne oceny, ale Filmweb zawsze czymś człowieka zaskoczy (z reguły negatywnie).
Zakładając, że każdy kto Rózsę zna, oceni go na 10/10, potrzeba było około 30 kont-widm żeby splugawić Mistrzowi ocenę. Tym bardziej dziwne, że dopiero mu stuknęło 100 głosów, więc nie był zagrożeniem w rankingu dla idoli młodzieży, typu Zimmer. Pogratulować komuś wolnego czasu w trolowaniu. Na szczęście gimnazjum zaczęło rok szkolny, może nie będą mieli czasu na takie zabawy.
Każdy, kto daje na Filmwebie Miklósowi mniej niż 10 jest zapyziałym jaskiniowcem bez jakiegokolwiek pojęcia o muzyce filmowej. Rózsa zasługuje wyłącznie na 10. Oczywiście ci klakierzy Zimmera, to ci sami, którzy zaniżają ocenę Miklósowi. Jeszcze w 2011, a może nawet w 2012, Rózsa miał średnią 9,2 - najwyższą spośród wszystkich kompozytorów na Filmwebie. Wynikało to z małej ilości głosów, ale ta ocena godnie się prezentowała na stronie Rózsy. Bo teraz, no cóż, teraz jaskiniowcy zrobili swoje.
U Rózsy teraz to obecnie i tak nic. Obczaj co się dzieje u Maxa Steinera. To dopiero ból :(
Ocena surrealistyczna jakaś, 180 miejsce, dziękuję, nie mam pytań.
Ilekroć słucham https://www.youtube.com/watch?v=dApIMjrn2Vg wiem, że Bóg istnieje, tylko on mógł natchnąć Rozsę do pisania takich utworów.