oglądałam z nia sporo filmów i w kazdym była TAKA SAMA, w każdym była jedną i ta samą postacią, Natalie Portman. Patrze na nia i nie widze żadnych emocji. Oskara za "łabędzia" dostała za to, że sie "poświęciła" i cwiczyła balet, w sex story była tragiczna, już nawet Kutcher miał w sobie więcej werwy, luzu i lekkości w graniu. W kochanicach króla co prawda dobrze oddała charakter postaci, ale mam wrażenie, że trudniejszą rolę dobrej i mdłej miała Scarlett. Jej jedyną dobrą rolą była ta w Leonie i na tym koniec. Im starsza tym bardziej bezbarwna i nijaka. Irytuje mnie też jej ta stanowczośc, że nigdy sie nie rozbierze w filmie. Z jednej strony nic do tego nie mam to jej ciało, ale z drugiej zachowuje sie tak jakby pokazanie tyłka uwlaczało ludzkiej godności, jakby miała tam coś zupełnie innego niż reszta kobiet i dorośli ludzie, którzy oglądają mnóstwo gołych ciał w swoim życiu zapamiętają tylko ją i będą mówić: och widziałem/am nagą Portman!
Tak naprawde nic do niej nie mam, to ładna i normalna dziewczyna, ale po prostu uważam, ze niczym się nie wyróżnia, a ocena jej aktorstwa polega na powtarzaniu schematu. Kłamstwo powtarzane 1000 razy z czasem stają sie prawda. Ktoś powiedział, że Portman to wybitna aktorka i zostało to wzięte za pewnik i grzechem byłby mówienie, że jest inaczej. A własnie moim zdaniem ona jest bardzo przeciętna i należy do 60% aktorów, którzy nie zasłużyli na danego im Oskara.