nagroda należy się Panu Wawrzeckiemu za rolę Dr Romana Kidlera z "Daleko od noszy". Nie do wiary, że jest z nami już tyle lat w tej roli.
Zgadzam się.Może nie jeśli chodzi o czas ale przede wszystki za umiejętności które tam pokazał.Ale to co sie ogląda na końcu,widać że chwilami ciężko się gra z panem Pawłem;P
Szczególnie Gąsowski wymiękał;]
Ja oglądam "Daleko od noszy" tylko ze względu na Kidlera, choć są tam doskonali inni aktorzy jak Kowalewski czy Śleszynska. On mnie dosłownie zaczarowuje - gra osobę odstręczającą, a potrafi tak zneutralizować wszelką niechęć do takiej postaci dzięki wybitnemu kunsztowi komediowemu. To samo, co robił Louis de Funes, grając skąpców, chciwców, spryciarzy, nerwusów. Momentami nie da się jakby przetłumaczyć dokładnie na czym polega ten komizm, bo on gra coś dodając, jakąś nieopanowaną moc komiczności, tworząc zadziwiającą, dziwacznie zlepioną osobowość. Jest ona tak zabawna, że czasem człowiek marzy, by nie rozpraszać się, śmiejąc się, ale w spokoju zanalizować tajemnice doskonałego aktorstwa.