P.R To nie Mercury. Próbowałam oglądać (słuchać) w jego wykonaniu Queen, ale po prostu gardło mi się zaciskało i chciało mi się płakać. Queen to Mercury, nikt go nie zastąpi. Żal serce ściska, ale muzyka zostanie na zawsze, chociaż jego już nie ma. A najbardziej mi się podoba to co stworzyli w latach 70.
Tak, Freddie był jedyny i nikt go nie zastąpi, ale wykonanie Rodgersa także mi się podobały, nie próbował naśladować Mercury'ego był sobą na scenie, nie to co Lambert, porażka na maxa.
Zgadzam się. Queen zawsze, niezmiennie i ponadcasowo kojarzy się ze składem: John Deacon, Brian May, Freddie Mercury i Roger Taylor. I AMEN! koniec. Nikt nie ma prawa tego składu zmieniać. A odgrzewane kotlety, czyli Queen+ (Adam Lambert/Paul Rodgers/ niepotrzebne skreślić) jest już trochę naciągane. Rozumiem Deacona, który wycofał się w rozsądnym czasie i nadal jest wiązany z tą PRAWDZIWĄ Królową. Wszystkie projekty bez Freddiego to jakby The Rolling Stones nagle ubył Mick Jagger. Płyta The Cosmos Rock okazała się klapą i zupełnie słusznie. Queen zawsze i nierozerwalnie będzie mi się kojarzyć z oryginalnym składem. Moim zdaniem Queen powinni odpuścić. Brian i Roger powinni przejść na zasłużoną emeryturę. I tyle w temacie.