Tak się zastanawiam, po co ci wszyscy goście jak ten aktor, co są sobowtórami gwiazd jak Charles Bronson, czy Bruce Lee biorą się za granie w filmach. Ok są podobni z twarzy. Ale te filmy z nimi to masakra. Powiedzmy. Filmów z legendami kina nie da się podrobić, by to było choć na akceptowalnym poziomie. Po co więc się zajmować graniem w tych badziewiach?
Dla chwili rozpoznawalności i dorobienia sobie paru groszy, ponieważ prawda jest taka, że gdyby nie jego podobieństwo nikt o nim by nie słyszał ani o tytułach filmów, w których występuje.