Roger TaylorI

Roger Meddows Taylor

9,4
95 ocen występów osoby
powrót do forum osoby Roger Taylor

Aaaaaaaaaj, kogo ja tu widzę (oczyma duszy mojej, bo zdjęcia jak narazie niet)?! Właśnie się zastanawiam, czy razem ze zmianą... 'wystroju' filmwebu nie zmienił się tesh jego charakter...
Jak obecność Queenów jeszcze w jakimś stopniu potrafię tu zrozumieć (chociaż ten ich wkład w film w większości nie całkiem bezpośredni jest), to rozbijanie zespołu na poszczególne osoby... to trochę jak nazywanie N. Kidman 'piosenkarką', z którym to smiesznym określeniem spotkałam się jush kilka razy.
Z całym szacunkiem - nie mam nic do Rogera... chociaż właściwie to.... maaaaaaam, bardzo duszo - oczywiście w jak najpozytywniejszym znaczeniu (no gdzieżbym śmiała inaczej:] ), ale moje pytanie brzmi: co On tutaj robi? albo ta strona zmieniła się na 'filmowo-muzyczną-, albo ludzie, przestańcie dodawać muzyków (nawet tak utalentowanych i czarujących - co widać na niezałączonym obrazku), którzy wkładu w film zbyt dużego nie mieli...
Ja rozumiem wszechogarniającą miłość do Freddiego i Queenów, jak najbardziej rozumiem, ale nie podpinajmy ich geniuszu od razu pod wszystkie kategorie - im na prawdę nie trzeba dodawać kolejnych zasług - i tak jush są wspaniali i niezastąpieni:]

Angie_3

za takie teksty to ja panu będę musiał w tym momencie.. będę musiał.. gupi jesteś!!!!

ps. co ty się siostra czepiasz? to jest filmweb, więc czasami panuje tu taki jakże uroczy i swojski bałagan :]

użytkownik usunięty
gw1azdeczka

Oooooooo, zobaaaczyyyyszzz!!!! Halo? Proszę z naczelnikiem filmwebu. Nooo, a tu Siostra.. Siostra na mnie taka krzyczy! .... taka smarkata!

Ps. Bałagan to zawsze swojski, Siostra:P. A uroczy to on tesh jest - kto by nie chciał Łogeła na każdym kroku spotykać:D Ja się jush poprawiam - nie mam nic do tego, że ktoś tu Queenów dał - muzyka do Nieśmiertelnego genialna jest, a do Flasha taka nietypowa i pjenknjunja:] Ale po co tu Łogeł, Siosturuś - no powiedz - tak, jakby ktoś miał Zeppelinów na części stałe rozbijać - ma to sens? (chociaż ja tam nie wiem - oni chyba żadnej muzyki do filmu nie zrobili:])

A to pisałam ja - Angie, tylko mnie perfidnie wylogowało:-/

Angie_3

przecież widzę, że ty! :))))))

to że tu Roger jest, to poniekąd wina internet movie database, bo oni tam na przykład oprócz kompozytorów dodają także autorów poszczególnych utworów, a tu się zgodzisz, że Roger w takim na przykład soundtracku do *flasha gordona* pałeczki maczał. na przykład.

co do zeppelinów, to nie wiem nic na temat roberta, ale jimmy pisał muzykę filmową. przynajmniej do jednego filmu, który bez patrzenia wiem że gniot jest :)

bałagan jest, jaki jest, ale efekt uboczny jest taki, że ludzie się dowiedzą, że jest ktoś taki jak roger taylor.. jak jimi hendrix.. robert plant! mick jagger!! :)))) no dobra, to było tsa, zapędziłam się :)

ps. post scriptum takie trochę na temat, a trochę nie. ale słucham *my fairy king* z pierwszej płyty i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Roger fajnie krzyczy :) i jakoś tak reszta zespołu chyba mu nie chciała w chórkach towarzyszyć.. ciekawie to wyszło :)

gw1azdeczka

A to pisałam ja - gw1azdeczka, tylko mnie perfidnie wylogowało:-/ Hm.. kurwość, nie wylogowało mnie :)))))

:P

gw1azdeczka

Angie o swojej Siostrze:
'Była wtedy młoda... ale złośliwość wyzieraaaaała jej wręcz z pyska!':]

A zgadza się - w niejednym filmie Łogeł pałeczki maczał... ja osobiście wiem o dwóch:P ( właśnie zajrzałam na stronę Briana i szczerze mówiąc o 'Potężnych kaczorach 2' pierwszyty raz słyszę:))))) - mam na myśli muzykę.

Może to i wina tej pewnej bazy daty, ale faktycznie poniekąd - jednak ktoś to wszystko na filmiewebie umieszcza - samo się stamtąd nie kopiuje. Chcesz dowodu? - zajrzyj na stronę Freddiego. On niezły był - urodził się w '46, a skomponował muzykę do metropolis (1927:]) AA HAAA HAAAAAAA

Co do tego, że się ludzie dowiedzą, to owszem - fajnie, tylko szczerze mówiąc wątpię, że to zainteresuje statystyczną połowę - zajrzą, że to... em.... jeden z Queenów i to im wystarczy ( ale może się mylę:])

A w 'My Fairy King' owszem, bosko ryczy:D Ale i tak nic nie przebije "Łona bogów" - to dopiero męski chórek......................................... no dobra, zapędziłam się :)

Ps. Mozarta to ja lubiłam - na prawdę. Ale tego, że napisał muzykę do 'Sposobu na blondynkę' ... Volvgang - nigdy Ci tego nie zapomnę! ;(


Angie_3

tak właściwie jeśli chodzi o freddiego i *metropolis* to.. co oni mają wspólnego oprócz tego, że fragmenty *metropolis* zostały wykorzystane w teledysku do *radio ga ga*? bo doprawdy nie wiem.

*in the laps of the gods* fajne.. szczególnie na żywo pod tęczą :) a studyjny *liar* tesh fajny, zaręczam.. em.. zauszam :) właśnie słucham i zachwycam się jak zwykle od.. jakichś dwudziestu trzech minut? mniej-więcej tak długo mam tę wersję.

widziałam różne dyskusje na temat poprawiania wpadek typu mozart. na nowym filmwebie przynajmniej są ludzie, którym tego typu błędy można zgłaszać - kiedyś tego nie było. ale nie ma mowy, żebym im Rogera zadenuncjowała! niedoczekanie!!

ps. masz coś przeciwko blondynkom? =]

gw1azdeczka

...cd: i wątpię, że kiedykolwiek jej to przeńdzie:]

nie mam pojęcia, o czym jest 'Metropolis', ale w teledysku faktycznie jest (I komu ja to mówię:])

Ty mnie smaka studyjnym Kłamcą nie rób - ten, co spod z tęczy tesh fajny jest!:p
A Rogera ani mi się waż denun....mnimniłam!



Ps. Jak można 23minuty tego samego słuchać? To dla mnie nie pojęte!

Ps2. TO MOZART BYŁ WPADKĄ?????? O BOSHE!!!!!

Angie_3

eh.. od czasu studyjnego *kłamcy*, którym się tu wtedy zachwycałam, przeżyłam jush *modern times rock'n'roll* Rodźiera (z tą wokalną fstafką nieśpiewającego dikiego), *jesus* (*all going down to see the lord jesus!*), rozliczne wersje *jasnej skały* oraz tralla *llazing on a sunday afternoon* i wiele innych smaczków z królewskiej dyskografii :] a w tej chwili słucham *innuendo* w wykonaniu planta :)

muszę przyznać, że pod względem muzycznym będą to chyba jedne z moich najbardziej intensywnych wakacji :)

ty nie rozumiesz, jak można przez dwadzieścia trzy minuty słuchać tego samego? a kto widział jeden film z dwadzieścia razy z okładem? :) zaręczam, że to trwało dłużej niż dwadzieścia trzy minuty :P

skoro jush sobie tak dyskutujemy o muzyce.. zna pani może taki kawałek queen.. oni tego później nie grali na koncertach, więc może pani nie znać.. nazywa się *i'm in love with my car*. niech pani poszuka, na pewno znajdzie. proszę mi potem dać znać, czy się pani podoba.

*pozdrawiam serdecznie!

gw1azdeczka

Ty się zachwycasz Live Killers, a ja w tej chwili Live at the Bib - tu dopiero jest prawdziwy Kłamca! (do Great Rat King zaraz dojdę:])

taaaak - wokalna fstafka Dikiego jest poprostu bossssska (ja Ci cały czas mówiłam, że chłopak ma talent:]). O 'Tralla la' nawet wspominać nie będę, bo chociaż takie krótkie, to mi się podoba.... krótkie ale mi się podoba! Normalnie... krótke TAK! Powinno być bardziej - bardziej i krótsz...dobra - teraz to ja się zapędziłam - JAK NAJDŁUŻSZE POWINNO BYĆ:D

Ooooo ja przepraszam bardzo - jeżeli chodzi Ci o Moulin Rouge!, to (nie chwaląc się) nie było 'z 20 z okładem', ale, o ile mnie rozum nie oczojebie, całe 30, proszę Panią! ( chociaż nie jestem pewna, bo dawno przestałam sobie liczyć:] I proszę się nie śmiać, że sobie liczyłam, bo niektórzy mają na przykład takie hobbi, że sobie liczą różne ziwne rzeczy (to była z mojej strony pepsyna czy podpuszczka...?:))

A Pani gw1azdka to, przepraszam, skąd wiedziała, że I'm in love with my car? Taaaak - 126p to pjenkny wóz - i jak daje spalinami...:D
...em... aaaaaaaa - to Pani chodzi o utwór taki, tak? A jakże - słyszałam i podoba mi się ( a wizualnie jeszcze bardziej - szczególnie ten Pan w drugim rzędzie za zestawem perkusyjnym....

TO JA POPROSZĘ TEN ZESTAW (razem z jego obsługiwatorem, uprzedzając Pani odpowiedź!)

*również pozdrawiam (niemniejserdecznie:])

Angie_3

a mnie się w tej chwili w winamp zaplątał.. radiohead? (przeprażony) ale to się wszystko da naprawić, mhmm :] kurdę, ale ten człowiek taki invisible jest :/ choć tesh może być :] magiczny.

ja ci dobrze radzę, ty się w *live at the beeb* (w stanach sobie wydali później, pod innym, jakże oryginalnym tytułem - *live at the bbc* (hahaha)) wschłuchaj. wykonania takie trochę inne, a nie powiedziałabym, że gorsze.. *walka ogra* to normalnie zajefajna jest! a jak bohater tego foruma się tam udziela, normalnie miód :]

*tralla la* na początku tylko było jakieś takie zziwne. znaczy dalej zziwne jest, ale kto się nie lubi polenić w niedzielne popołudnie (nie powiem). trzeba przyznać, że szczególnie na pierwszych.. chyba z czterech płytach queen bardzo experymentowali ze stylami (zanim wypracowali własny). i to są bardzo ciekawe kawałki. nawet *'39* z *a night at the opera* :)))))

co mnie pepsynujesz? a co sobie ludzie lubią liczyć? palce u lewej ręki? boshe!! mam nadzieję, że zawsze im pięć wychodzi!! no, chyba że się nazywają lecter. hannibal.

pan w drugim rzędzie za zestawem perkusyjnym? masz na myśli wielebnego deacona? mhm.. nie wiedziałam, że tak pani go poważa. ale trzeba mieć talent, żeby w rapowanym kawałku próbować na gitarze grać, o taaak. tu masz rację :]

pozdr*

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones