No cóż...Queen nigdy nie będzie taki jak kiedyś, bo to przecież niemożliwe. Według mnie trzeba się cieszyć tym, że możemy dziś słuchać ich albumów z lat 70 i 80. Zresztą, ja się ciesze nawet z ich powrotu, chyba jako jedyna fanka, bo wszyscy wokoło są temu przeciwni. Może to wynika z tego, że jako muzyków cenię całą czwórkę na równi. Paul nigdy nie zastąpi Freddiego, ale przecież nawet nie próbuje tego robić. Ma własny styl. A Brian i Roger po tylu latach znów razem...moim marzeniem jest usłyszeć ich na żywo.
Co do Freddiego...bez Niego oczywiście Queen nie jest taki sam i nie będzie już nigdy, ale myślę, że to wszystko, co Freddie po sobie zostawił- wszystkie piosenki nagrywane z zespołem i solowo w jakiś sposób rekompensują to, że nie usłyszymy go już na żywo. Oczywiście to wciąż za mało, w porównaniu z tym, co mógłby jeszcze skomponować, ale ja ciesze się, że w ogóle świat mógł usłyszeć o tak genialnym wokaliście i że można teraz słuchać tych cudów, które komponował i wykonywał. Muzyka Queenu to jedna z najlepszych rzeczy, jakie spotkały mnie w życiu.