coś niesamowitego. piękny, mocny ciepły głos. nie mogę przestać słuchać. fajne utwory.
prawdziwą gwiazdą nie zostaje się z przypadku. trzeba mieć jednak talent.
ja to się zastanawiam od jakiegoś czasu, czy on ma jakąś spieprzoną rolę, albo choć słabą. jakoś nie mogę się doszukać.
zespół tofog :
what's her name
all the white circles
never be alone again
danielle (to takie trochę sentymentalno-miłosne)
good years
testify (zajebiste, szukaj russell crowe testify AFI na youtube)
polecam też lover's hands zaspiewaną wraz z alanem doylem. i wiele innych dostępnych na youtube. dużo występów koncertowych jak i teledyski. polecam te na żywca. mi się podobało.
oj, jak ja go uwielbiam, aż strach:). uwielbiam jego aktorstwo, a jako facet zupełnie jest ok. żaden tam wymuskany lala.
zawsze jest takim mocnym, ale zwykłym facetem. muskularny i zapasiony, ale zawsze męski. i nie przypominam sobie roli, która byłaby słaba lub położona na amen. a robin hood? na takiego robina to i 10, i 20 lat warto czekać. między marion i robinem było 1000 stopni, a przecież tam były tylko gesty i spojrzenia. pięknie.
Zgadzam się z tobą w 100 %:)
Jego role są genialne,nawet te epizodyczne:)
Masz rację bardzo lubię postać RH,oglądałam wiele wersji min. tą z Kevinem,która była moją ulubioną do 2010 kiedy oglądnęłam tą z Russelem:)
wersję z kevinem lubię nadal, ale robin hood ridleya scotta jest dla mnie najlepszą jak dotąd wersją jego przygód.