Ryszard Filipski

8,3
15 940 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Ryszard Filipski

O Ryszardzie Filipskim o tym co zagrał, jak zagrał, co wyreżyserował, jakie scenariusze popełnił za wiele mówić nie trzeba. O Filipskim sporo jest informacji w internecie, wystarczy sięgnąć na stronę Szkoły Filmowej w Łodzi, tam w archiwum zapisano wszystkie dokonania Ryszarda Filipskiego. Był Filipski pierwszym aktorem polskiego kina w latach 70-tych, o tym też można się dowiedzieć. Co innego w tej postaci wydaje się być interesujące. Dlaczego jego filmy:Wysokie loty (2lata), Orzeł i reszka (1 rok), Zamach stanu( ponad rok trwały pertraktacje z wprowadzeniem go do produkcji), pięciogodzinny serial - "Kto ty jesteś" - do dzisiejszego dnia lezy na półkach, nie puściły go ani komuchy, ani solidaruchy. Próba niedopuszczenia Ryszarda Filipskiego do zagrania roli Hubala, to było curiozum! Doprowadzono do zebrania, w którym najwyższe władze partyjne rzadzące w kulturze, musiały decydować o obsadzeniu roli majora Hubala - taki był nacisk ówczesnego środowiska filmowego. Dlaczego tak się działo? Otóż w latach 70-tych Ryszard Filipski nie tylko grał w filmach, dyrektorował w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie, ale wraz ze swoimi kolegami z teatru eref 66 dał w całej Polsce ponad 6.000 spektakli. Jeżdzili aktorzy do teatrów, szkół, klubów i uczyli patriotyzmu, tłumaczyli, że jeśli człowiekowi nie zależy na własnej ojczyźnie, to z łatwością machnie ręką, gdy mu ją będą rozkradać, bo to przecież, nie jego Polska. Natomiast patriota nigdy na to się nie zgodzi. Wtedy w latach 70-tych, tak jak i dziś postawa ta była niewygodna, zarówno władzom, jak i środowiskowym kosmopolitom. Od i cała prawda. Dziś w zalezności od potrzeby nazywa się Filipskiego, raz komuchem, drugi raz faszystą innym razem klerykałem. Nie będę tego uzasadniać! Zastanówcie się, dlaczego z taką łatwoscią Andrzej Wajda zrealizował "Człowieka z żelaza" i "Człowieka z marmuru" w tamtych komuszych czasach. Nikt w tamtych czasach nie zrobił tylu filmów co on, a dziś uchodzi za opozycjonistę i prześladowanego przez komunę. Dwa przykłady Filipskiego i Wajdy pokazują jak można naginać prawdę do własnych potrzeb. Jestem starym krytykiem filmowym, żyłem w tamtych czasach, widziałem to wszystko, a dziś w wolnej Polsce powyższego tekstu też nie podpisałbym własnym imieniem i nazwiskiem, żeby się nie narazić tym, którzy wbrew prawdzie zawsze są na wierzchu!

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty

RYSZARD FILIPSKI ,TO WIELKA OSOBOWOSC POLSKIEGO KINA I TEATRU-CZLI JEDNYM SŁOWEM KULTURY W DOSŁOWNYM TEGO SŁOWA ZNACZENIU

użytkownik usunięty
klatka8

W koncu Pan Filipski tez nie moze sie skarzyc: za komuny zrobil calkiem przyzwoita ilosc filmow , byl dyrektorem Ludowego (co wielu aktorow do dzis wspomina raczej niemilo) i ogolnie nie mozna powiedziec, ze byl jakos szczegolnie przez wladze przesladowany.
Gdyby jego filmy mialy poziom filmow Wajdy czy Zanussiego, to pewnie ktos by sie o nich dowiedzial poza Polska (w koncu to sa te same ograniczenie jezykowo-kulturowe), a nie dowiedzial sie raczej nikt: Pan Filipski poza Polska jest zupelnie nieznany.
Wg. mnie to teraz chcce z siebie zrobic gorliwego patriote i antykomuniste z powodu jakiegos dziwnego oportunizmu.

Pozdrawiam

klatka8

Ja natknąłem się na wersję zgoła odmienną. W "Dziennikach" Mariana Brandysa, które pozwolę sobie zacytować, pod datą 11 maja 1977 można przeczytać:

"Przed rokiem 1968 'Rysiek' Filipski miał wśród krakowskich kolegów opinię bardzo zdolnego aktora, dobrego kumpla, ale człowieka niezbyt mądrego i nałogowego alkoholika (...). Polityką się wtedy nie zajmował (...). Jego posłannictwo polityczne ujawniło się dopiero w marcu 1968 roku, kiedy to propagadna partyjna doszła do wniosku, że przyczyną wszelkiego zła w PRL-u byli Żydzi. Zaczęto naraz mówić o dziwnym teatrzyku ["Er-Ef"], grupującym kilku aktorów, uchodzących za szowinistów i zoologicznych antysemitów, a podających się równocześnie za żarliwych komunistów.

Potem powstał film 'Hubal'. Pierwotny scenariusz (...) napisał znakomity pisarz krakowski, Jan Józef Szczepański, a film miał reżyserować Andrzej Wajda. Ale grupa Filipskiego dostrzegła w historii Hubala wielką szansę dla siebie i z pomocą swych potężnych opiekunów zdołała przechwycić film dla swego reżysera Bogdana Poręby (...). Filmem zajął się osobiście ówczesny minister kultury i sztuki, Stanisław Wroński (...). Minister kultury PRL dostrzegł w scenariuszu o 'Hubalu' materiał na programowy film 'pojednania narodowego' w myśl wytycznych partii i rządu, a przede wszystkim - policji.

Wroński, Filipski i Poręba zabrali się tak energicznie do politycznego przykrawania scenariusza zgodnie ze swoimi założeniami, że pierwotny jego autor, Jan Józef Szczepański, uznał za konieczne wycofanie z filmu swego nazwiska. Ale o tych zakulisowych komerażach mało kto wiedział (...). [Obraz] uznano za pierwszy film prawdziwie narodowy . Poza wtajemniczonymi nikt nie zwracał uwagi na to, że poprawiacze scenariusza, mitologizując samotnego partyzanta 'Hubala', starali się go przeciwstawić mitowi Armii Krajowej.
(...) Daremnie różni intelektualiści wybrzydzacze szukali dziury w całym. Społeczeństwo przyjęło film za własny i uznało go za narodową świętość. Od tej chwili datuje się rozgłos i szeroka popularność Ryszarda Filipskiego, który rolę 'Hubala' odegrał - trzeba to przyznać - bardzo przekonywająco.

Orędownicy 'Er-Ef' zaczęli pilnie pracować nad umacnianiem i rozszerzaniem stworzonego przez siebie kultu 'Hubala'-Filipskiego. Filipski wprowadził dla swych aktorów strój na poły wojskowy i wojskowy rygor. Rankiem wiódł ich na nabożeństwo do jednego z kościołów krakowskich. Ćwiczył w jeździe konnej i musztrze. Na koleżeńskich popijawach śpiewano wojskowe piosenki, a wśród nich szczególnie popularną 'Bolszewika goń, goń' (...).
Aby stać się jeszcze podobniejszym do majora 'Hubala', Filipski kupił sobie wierzchowca i odbywał na nim przejażdżki po Krakowie, pod strażą potężnego wilczura (...).
Ale cała ta maskarada - sama w sobie - nie byłaby jeszcze niczym strasznym. Gorsze były inne rzeczy. Filipski ze swą grupką teatralną zaczął jeździć po jednostkach wojskowych i po szkołach. Każda taka wizyta stawała się pretekstem do wygłaszania pogadanek uświadamiających o charakterze zdecydowanie szowinistycznym ze szczególnym wybiciem akcentów antysemickich. (...)

Dopiero teraz zaczęto się przyglądać Filipskiemu uważniej. Wszystko, co robił, stawało się zbyt podobne do faszyzmu, aby ludzie postępowi mogli to tolerować bez sprzeciwu. (...) Ale 'Er-Ef' miał dalekowzrocznych opiekunów, którzy w jego patriotycznej działalności dostrzegli możliwość jeszcze większego zgnojenia Polaków i jeszcze silniejszego schwycenia ich za mordę. (...) 'Er-Ef' nadal jeżdził po szkołach i jednostkach wojskowych, zatruwając młode dusze jadem nienawiści.
Zasadniczy przełom nastąpił chyba w roku 1974. Filipski, czując za sobą potężnych sojuszników (...), rozpoczął starania o objęcie dyrekcji Teatru Ludowego w Nowej Hucie (...).
Decyzja ostateczna należała do ministra kultury, wicepremiera i członka Biura Politycznego, Józefa Tejchmy. A Tejchma, który dużo już słyszał o działaności Filipskiego, powiedział: 'Prędzej ustąpię ze stanowiska, niż podpiszę tę nominację!'. (...) Wszyscy antyfaszyści, jak Polska długa i szeroka, odetchnęli z ulgą. Nie docenili jednak opiekunów 'Ryśka'. Wkrótce Tejchma grzecznie nominację podpisał (...).
(...) Przed siedmiu laty 'Er-Ef' był małym niepoważnym teatrzykiem. Dziś jest groźną, ciemną siłą, która może się stać straszliwym instrumentem w rękach swoich politycznych protektorów.

(...) Przed wydarzeniami czerwcowymi [197 roku] wokół 'Er-Ef' było mnóstwo hałasu. Co parę dni nadchodziły z Krakowa trwożnie powtarzane wieści o nowych, 'patriotycznych' wybrykach 'Ryśka'. A to, że podczas kręcenia filmu kazał wywiesić na drzwiach napis: 'Żydom wstęp wzbroniony', to znowu, że znieważył w publicznym lokalu słynną pieśniarkę Ewę Demarczyk, która włączyła do swego repertuaru żydowską pieśń; to znowu, że jego 'chłopcy' w wysokich butach i wojskowych bryczesach pobili na ulicy przechodnia o nie dość słowiańskim wyglądzie, to, że na spotkaniu z młodzieżą wystąpił przeciwko 'Żydom z rządu' i popieranym przez nich liberałom (...).

Ale po zdarzeniach czerwcowych, kiedy w życiu narodu rzeczywiście zaczęło się dziać coś ważnego i rozwijało się coś rodzaju ogólnonarodowej dyskusji, krakowski 'narodowiec' zamilkł całkowicie i skrył się tak dokumentnie, jak gdyby go w ogóle nie było. Spod przywłaszczonej czapy bohaterskiego majora partyzanta wyjrzały przestraszone oczka dyspozycyjnego cwaniaka.
Zdaniem M. grupa Filipskiego nie jest pierwszym ani ostatnim eksperymentem szowinistycznym, inspirowanym i protegowanym przez jedną z rządzących frakcji. Komunistyczny rząd marzy o całkowitym pojednaniu z narodem, a pewnym kołom rządzącym wydaje się, że do takiej symbiozy dojść może wyłącznie na płaszczyźnie szowinizmu i antysemityzmu."

Zaznaczam, że osobiście wysoko cenię pana Filipskiego JAKO AKTORA, prywatnie jednak wydaje się on być postacią conajmniej kontrowersyjną. Natomiast Twoja spiskowa teoria dziejów i zapiekła wypowiedź (a sugerowanie serwilizmu Wajdy - zwłaszcza pod koniec lat siedzemdziesiątych! - to już czysty bełkot) świadczyć może o tym, że być może miałeś jakiś osobisty udział w tamtych wydarzeniach - bo czym innym tłumaczyć tę żółć i czarno-białe widzenie świata? Brak obiektywizmu, półprawdy i manipulacja - oto moja ocena Twojej wypowiedzi.

P.S. Mam nadzieję, że zacytowanie książki, do której praw nie posiadam, zostanie mi wybaczone.

selig

Nic dodac, nic ujac. Podobnie uwazam Filipskiego za swietnego aktora (doskonaly np. w Chudy i inni Kluby), zaczynal razem z ludzmi pokolenia Polanskiego, Komedy, Cybulskiego, ale jako czlowiek zeszmacil sie na wlasne zyczenie.

użytkownik usunięty
torgm

Jako aktora nie bede go oceniał bo widzialem zbyt malo jego filmow, jako czlowieka ocena jest prosta: gnida i menda najgorszego gatunku- pieszczoch najgorszej frakcji komuchów, czyli antysemickich debili typu Moczar, Gomułka.
Jego wypowiedzi mówią same za siebie, dla mnie gościu jest zerem i uważam że powinien być obecnie na cenzurowanym...

A co takiego zrobiłeś dla polskiej kultury, że dajesz sobie prawo do takich kalumni na wybitnego polskiego twórcę? zamiast rzucać wyzwiskami to może zacytuj te "wypowiedzi, które mówią same za siebie". Dyskutujmy z faktami, a nie mniemanologią ....

użytkownik usunięty
szaranul

Ja dla polskiej kultury kiedyś brałem udział w konkursie recytatorskim i zdałem nieźle maturę z pol. Cytatów nie znajdę bo czasu na to nie mam, ale dam sobie dłoń obciąć że nei byłoby by to trudne. A o nim samym jako człowieku świadczy już sama współpraca z panem Porębą, który wiadomo, co sobą reprezentuje, a który jak sam mówił, do swoich filmów zatrudniał tylko zaufanych ludzi o podobnych do siebie poglądach. Filipski był jego pieszczochem, podczasd gdy honorowy człowiek bojkotował tego pajaca i nie godził się z nim współpracować.
btw. zwróć uwagę, że pisałem swoją opinię o człowieku a nie o aktorze...

Leon Niemczyk, August Kowalczyk, Bruno O’Ya, Henryk Bista, Lidia Korsakówna, Krzysztof Kołbasiuk, Marian Opania, Zdzisław Maklakiewicz, Jerzy Turek, Józef Nowak, Tadeusz Janczar, Zygmunt Malanowicz, Stanisław Niwiński, Emil Karewicz, Teresa Szmigielówna, Katarzyna Łaniewska, Zbigniew Buczkowski, Kazimierz Wichniarz
Itp. Itd.. To są aktorzy współpracujący z Bogdanem Porębą – innych przykładów można mnożyć wiele… Czy wszystkie one potwierdzają tezę, że Poręba dobierał sobie aktorów według klucza ideologicznego??? Poza tym co Poręba z Filipskim zrobił wspólnie oprócz tego, że Filipski zagrał w „Hubalu” – no faktycznie straszny grzech! Szczególnie dla aktora. Co innego zrobił Filipski z Porębą… odpowiem: g…no! Bo nawet w Grunwaldzie, którego założycielem był Poręba, Filipski nigdy nie był, co w prasie było wielokrotnie już prostowane, ale że niektórym to „nie po drodze”, więc Filipskiego dalej doklejają do tego stowarzyszenia!
Poza tym, żeby wypowiadać się o człowieku, jako takim , trzeba człowieka znać! A skoro ty twierdzisz, że Filipiki współpracował z Porębą, to znaczy że ani go nie znasz ani jako człowieka, ani jako artysty!

klatka8

Stary komentarz, ale czytam go pierwszy raz. Jakiś młody z ciebie herbatnik, skoro nie wiesz że za Gierka, który grał rolę "oświeconego" komunisty władza się zbytnio w realizację filmow nie wpieprzała. Niewygodne filmy były odsyłane na półki po tzw. kolaudacji. A "Człowiek z żelaza", który był naprawdę "anty" miał to szczęście że był akurat kilkumiesięczny okres "odwilży" za I Solidarności. Potem już poleżał sobie kilka lat jako "półkownik". A z tym politycznym wykładem to daj se chłopie luzu, tu jest o filmach, a nie kto jaką partię popiera. Niedługo założycie głośniki w kiblach i nawet tam będziecie nadawać o środowiskach kosmopolitycznych i rozkradaniu majątku narodowego. Ja mam takiego znajomego, co też bez przerwy jęczy, że go okradli, chociaż całe życie żadną pracą się nie zhańbił i g ... miał.

Witek_9

No to pięknie go oceniacie,moim zdaniem nie powinien być na cenzurowanym.Taki dobry aktor,dodam mój ulubiony,zagrał w wielu filmach.Owszem może coś tam nabroił,ale każdy ma prawo do popełniania błędów.Gdy on teraz to przeczytał to dostałby na 100% zawału serca.Każdy człowiek na świecie ma swój pogląd.Wiecie co wam powiem,za takie coś to normalnie mógłby wam pozakłdać sprawy w sądach dopierobyście zobaczyli jaki on jest dobry.

JUSTYNA3513_2

Masz rację Justynko, natomiast Marian Brandys to dość obrzydliwa postać a nie autorytet, mam nawet kilka jego produkcyjniaków w stylu Dom odzyskanego dzieciństwa itp. Filipski zawsze był narodowcem i nigdy nie przefarbował się na rewizjonistę. Gdy słyszę o postępowych ludziach to mi się nóż w kieszeni otwiera.

tokszok

No właśnie, to już takich autorytetów się doczekaliśmy. Osobiście Brandysa będę bronił za książki historyczne, ale politycznie i ideologicznie to.....rzygowiny i klop, co tu w słówka ubierać, pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones