Stanley Kubrick

8,9
13 472 oceny pracy reżysera
powrót do forum osoby Stanley Kubrick

ależ ten film mu się udał! Zdumiewający to obraz, bo emanuje tak niespotykaną wiarą w...
człowieka. Nigdy potem się to nie powtórzy. A szkoda.

AutorAutor

Piękny film, a teraz jakieś chrząkania się pojawiają, że to czy tamo. Nie, to geniusz. Nieważne Kubricka czy Douglasa. Wybitny film, bo każdy człowiek posiada prawo do bycia wolnym. Muzyka Northa wysadza mózg! Przy "Spartakusie", taki "Gladiator", to niezdarny kuzyn bez jaj.

La_Pier

O, nie zgodzę się. "GLADIATOR" jest bowiem jedynym godnym kontynuatorem tradycji "Ben Hura" i "Spartakusa". Wielkim epickim przedsięwzięciem z charyzmatycznym bohaterem i Rzymem pięknym i robaczywym jednocześnie. To równie ważny film co obrazy Kubricka i Wylera. Równie udany. Równie szlachetny.

AutorAutor

Dla mnie całkowicie pusty i naiwny. Jakby tego było mało, kiczowaty ponad miarę. Crowe wybitnie drewniany. Nie widać u Scotta wielkich ambicji, które miał Stone w "Aleksandrze".

użytkownik usunięty
La_Pier

To prawda. "Gladiator" to nic nie znacząca wydmuszka, która chce sprawić wrażenie lepszej aniżeli jest. Crowe - mega pień.

użytkownik usunięty

http://www.filmweb.pl/person/Ridley+Scott-346/discussion/Wasze+Top10-1351259

http://www.filmweb.pl/person/Ridley+Scott-346/discussion/Jaki+jest+najlepszy+fil m+Ridleya+Scotta-869959?page=1

:)

AutorAutor

Niżej napisałeś całą prawdę o Kirku, był gigantyczny w "Ścieżkach...", ogólnie był gigantem. Miał w sobie taki talent, że nawet wpadając w największa nadekspresję, potrafił utrzymać naturalność,. A jak już się "rozegrał" to mógł mieć nawet słabszy skrypt, a i tak przykuwał uwagę, zawsze. Jeden z największych mistrzów.

Ale za chwilę zachwycasz się spapranym produkcyjniakiem - "Gladiatorem". I co tu z Tobą zrobić?

Jesteś jednak na filmwebie istotny. Bo nie kto inny, tylko Ty, zawsze potrafisz docenić zapomnianych operatorów filmowych. Często w kilku zdaniach, oddając im sprawiedliwość na profilach.

Przyznaję że ja też wolę "porażkę" Stone'a, od "sukcesu" Scotta. Szkoda że obaj nie debiutowali pod koniec lat 60-tych. Byliby z nich mocniejsi zawodnicy. Kino nowej pierdoły trochę na nich wpłynęło i wpływa do dziś.

GhostFace

Co do tych zapomnianych operatorów to wymieńmy kilku:

Freddie Young - 24 głosy
John Alcott - 93 głosy
Georgi Rerberg - 21 głosów
Jordan Cronenweth- 36 głosów
Michael Chapman - 84 głosy
Gianni Di Venanzo - 20 głosów
Asakazu Nakai - 24 głosy
Carlo Di Palma - 62 głosy
Geoffrey Unsworth - 37 głosów.

Śmiesznie mała ilość ocen, a jeśli zrobić listę filmów przy których tworzyli wspomniani przeze mnie panowie... :)

Kamileki

Ilość głosów pokazuje dobitnie, ile osób na filmwebie interesuje się sztuką filmową. Niewiele.

GhostFace

Gordon Willis ma najlepszą średnią. Można się załamać... Jednak to nic w porównaniu z Elswitem, a przecież stworzył najwybitniejsze zdjęcia w amerykańskim kinie początku XXI wieku - "Aż poleje się krew". A kto docenia Wonga Howe? Pewnie Pfister lepszy. Robert Surtees? Facet przez 4 dekady należał do czołówki, a tu raptem 35 oddanych głosów. Robert Burks, wybitny operator Hitchcocka, zdjęcia z "Zawrotu głowy" należą do jednych z najważniejszych w historii kina. Tylko niecałe 40 głosów. Nawet Storaro, najbardziej epicki operator wszech czasów, nie ma wysokiej średniej, bo im więcej głosów tym gorzej. To potwierdza dokładnie to o czym napisałeś. Większość nie ma pojęcia o sztuce filmowej.

Kamileki

Pasqualino de Santis... 10 głosów.

użytkownik usunięty
AutorAutor

A co w Gladiatorze niby było takiego ważnego

użytkownik usunięty
AutorAutor

"Gladiator" jest wg mnie za bardzo przereklamowany. Nie jest to okropny film, ale co najwyżej średni.

La_Pier

Szkoda tylko, że Kirk nie pozwolił Kubrickowi rozwinąć skrzydeł i kazał przemontować "Spartacusa" bo bał się, że geniusz reżysera przyćmi popularność aktora.

gowniarz_wyniosly

Być może Kubrick chciał uniknąć patosu, zrobić film z mniej nachalnym zakończeniem, a Douglas doszedł do wniosku, że to się nie sprzeda.

La_Pier

Nieprawda, było zupełnie inaczej.
Przeczytajcie zarówno biografię Kubricka wyd. Taschen, jak autobiografię samego Kirka pt. "Syn śmieciarza".
Do kłótni między Kirkiem a Stanleyem nigdy nie doszło o montaż wersji końcowej. Do kłótni doszło na planie podczas realizacji finałowej bitwy. Scena była horrendalnie droga, a w Stanleyu już wtedy budziła się niepohamowana chęć do powtarzania ujęć. Producenci zwyczajnie nie mogli się na to zgodzić (tym bardziej, że to on ponosił winę, pierwszy raz w życiu kręcił widowisko i zwyczajnie uczył się na planie, źle ustawiał kamery na wzgórzach, nie zawsze wszystko zarejestrował itd.)

Druga rzecz: poszło o autorstwo scenariusza. Autorem tekstu był Dalton Trumbo. Niestety był wtedy na tzw. "czarnej liście Hollywoodu" i nie mógł zostać wymieniony w czołówce z imienia i nazwiska, w ten oto sposób film pozostawał bez nazwiska. Wtedy to Stanley wpadł na pomysł, żeby to jego nazwisko umieścić w rubryce "scenariusz". Dla Douglasa tego już było za wiele, uważał, że to po prostu świństwo w stosunku do Daltona, wściekł się i postawił na swoim: w czołówce pojawiło się nazwisko Trumbo. Douglas wyłamał pierwszą cegiełkę, ocalił karierę Daltona i stał się wrogiem nr 1 Kubricka, którego ego eksplodowało wtedy do rozmiarów kosmicznych.

Nie zrozumcie mnie źle, doceniam geniusz Kubricka, ale nie jestem zwolennikiem lukrowania jego wizerunku. Facet miał swoje na sumieniu. To on zresztą chciał zrujnować wcześniejsze "Ścieżki chwały" dokręcając happy end tylko po to by przypodobać się Hollywoodowi i zarobić na filmie kupę pieniędzy. Co paradoksalne, to Kirk musiał interweniować tłumacząc mu, że występując w tym filmie pisał się na artystyczny projekt, a nie na komercyjny produkcyjniak. Kubrick uległ i wrócili do pierwotnego pomysłu już w zgodzie. Efekt końcowy został tak dobrze przyjęty i tak im się spodobał, że Kirk zaprosił go do realizacji "Spartakusa". Wiedział, że łatwo ie będzie, ale doceniał jego talent. Nie bez powodu powtarzał o nim, że był najbardziej utalentowanym gównem z jakim kiedykolwiek pracował, jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało.

Zrobili razem dwa kapitalne filmy, udane do tego stopnia, że trudno nawet wskazać, który z nich jest lepszy.

AutorAutor

Nie wierzyłbym do końca facetowi, który ma w zwyczaju nazywać ludźmi gównem. Z tego tekstu nie wynika choćby najmniejsza wina Kirka, a prawda leży jak zawsze gdzieś pośrodku. Popatrz: W rubryce scenariusz widnieje nazwisko 3 osób więc twierdzenie, że film pozostawał bez nazwiska w tej kategorii budzi spore wątpliwości co do prawd słów Kirka.

Kamileki

Ja z kolei nie dowierzałbym temu, co pisze filmweb. Wolę oryginalną czołówkę "Spartakusa" Kubricka (patrz 1m40s):
http://www.youtube.com/watch?v=rjb-CUPjGYU

AutorAutor

A na planie "Oczu", Kubrick miał ponoć molestować Kidman wraz z jej oszałamiającym tyłeczkiem. Cruise nie miał zielonego pojęcia co tam się wyprawia na zamkniętym planie podczas jego nieobecności. Ile w tym prawdy też nie wiadomo. Natomiast wiadomo z całą pewnością, że Kubrick na planie był pedantem nie znoszącym najmniejszego sprzeciwu wobec własnej wizji filmu.

użytkownik usunięty
La_Pier

"Kubrick na planie był pedantem nie znoszącym najmniejszego sprzeciwu wobec własnej wizji filmu."
To chyba oczywiste i tak zawsze powinno być. Kino autorskie nie może być ustalane przez pasibrzuchów z "góry", z wytwórni bo to taki rodzaj mobbingu, który sprawdza się w produkcjach hollywoodzkich. Nolanowi mogą kazać wycinać pewny sceny i zmieniać scenariusz, Kubrickowi nie powinno się zabraniać.

Dziś już nie mogą niczego zabronić Stanleyowi ;)

użytkownik usunięty
La_Pier

To zrozumiałe.

AutorAutor

Faktycznie jest tylko jedno nazwisko w głównej czołówce. IMDB podaje podobnie jak filmweb czy polska wikipedia, dokładnie wyjaśniając co kto i jak : http://www.imdb.com/title/tt0054331/fullcredits?ref_=tt_ov_wr#writers. Można więc stwierdzić, że Trumbo miał największy wkład w scenariusz i dlatego tylko on widnieje w napisach filmowych. Obecnie na pewno każdy z nich byłby umieszczony bo nawet ten kto miał choć najmniejszy wkład w tworzenie filmu jest widoczny w napisach końcowych. Nie wiem czy wiesz o takiej sprawie dotyczącej Odysei:

„2001” zdobyło natomiast nominacje za najlepszą reżyserię, scenariusz, scenografię i efekty specjalne. Tylko ta ostatnia nominacja zmieniła się w statuetkę. Oscar za efekty specjalne nie przypadł jednak ekipie Trumbull / Veevers / Howard / Pederson, tylko… Stanleyowi Kubrickowi, który w zgłoszeniu filmu do Akademii uznał się za głównego pomysłodawcę i szefa ekipy efektów specjalnych. Był to jedyny Oscar, jakiego Kubrick w życiu otrzymał, więc może dobrze, że w tym przypadku zachował się tak egoistycznie. "

Mimo wszystko nie sądzę, aby Stanley był aż tak butny by chcieć kompletnie za darmo umieszczenia swojego nazwiska do scenariusza. Może było tak, że zaproponował wizję własnego scenariusza (tworzył je dość często) i dopiero wtedy "żądał" swojego nazwiska w tej kategorii. Jak dla mnie to Douglas i Kubrick mieli zbyt mocne charaktery i po prostu się nie zgadzali na planie. Stanleyowi na pewno bardzo przeszkadzało, że najwięcej do powiedzenia miał aktor, gdzie w późniejszych latach to on miał absolutną kontrolę nad swoimi filmami. Jako wielki fan tego reżysera też nie jestem jakimś zwolennikiem wybielania zawsze i wszędzie Kubricka, jednak ja na to patrzę pewnie inaczej niż Ty. Skoro efekty są świetne to np. fakt traktowania aktorów jako cyborgi, które nie mają uczuć, a mają jedynie grać jak najlepiej kompletnie mi nie przeszkadza. To tak jak w wojsku. Ostry, bardzo ostry przełożony, nie bacząc na moralność serwuje swoim podopiecznym mordercze szkolenie w celu jak najlepszych wyników w przyszłości. Jeśli dzięki temu będą oni świetnymi żołnierzami czemu nie ? Myślę, że to porównanie jest dość trafne. Zarówno aktorzy (czy ludzie filmu) podobnie jak żołnierze powinni być przygotowani czasem na "ciężkie" momenty. W końcu mogą zyskać dzięki temu sławę i prestiż.

Kamileki

W pełni się z tobą zgadzam, co nie zmienia faktu, że właśnie Kirka Douglasa uważam za jego najlepszego żołnierza. On wszystko potrafił. A już w "Ścieżkach chwały" jest wprost gigantyczny. Aktor dziesięciolecia.

Kamileki

W "Synu śmieciarza", którego mam tu oto teraz przed sobą, napisane jest, że pewnego wieczoru zebrali się na naradę Stanley, Eddie Lewis, który był bliskim współpracownikiem Kirka w czasie kręcenia filmu, i sam Douglas.
"Mieliśmy trudny problem : kto powinien figurować w czołówce jako scenarzysta? Dotąd scenariusz był sygnowany: Eddie Lewis i Sam Jackson [pseudonim Daltona Trumbo, który wg. książki był jedynym twórcą aktualnego scenariusza i który nie mógł z powodu czarnej listy pisać już żadnych scenariuszów pod własnym nazwiskiem]. A oto, jakie mieliśmy warianty:
1) Zostawić tak, jak jest.
Eddie zgłosił weto.
2) Zostawić tylko nazwisko Eddiego.
Eddie gwałtownie zaprotestował.
3) Użyć tylko nazwiska Sam Jackson.
To było najtrudniejsze. Eddie Lewis był realną osobą. Sam Jackson nie istniał. Musielibyśmy sfabrykować łańcuch kłamstw, tak jak to zrobili producenci, gdy Dalton napisał "Odważnego". Zresztą i tak nikogo nie oszukali. Co robić?
Kubrick wykrzyknął: - Użyjcie mojego nazwiska!
Eddie i ja spojrzeliśmy na siebie z przestrachem.
- Stanley - powiedziałem - nie poczujesz zażenowania, gdy twoje nazwisko będzie sygnowało scenariusz, którego nie napisałeś? Popatrzył na mnie, jakby nie wiedział, o czym mówię.
- Nie - odparł. Z przyjemnością weźmie to na siebie.
Cała sprawa z czarną listą doprowadzała Eddiego i mnie do wściekłości, ale ochota, z jaką Stanley chciał wykorzystać sytuację Daltona, oburzyła nas."
Jak sam już mówiłeś, prawda jest zawsze gdzieś pośrodku, ale po lekturze autobiografii trudno mi pomyśleć, że Kirk specjalnie przekręca sytuację, żeby wyszło na jego. Po tym, co napisał w całej książce, odnosi się wrażenie, że jest nadzwyczaj szczery i zdystansowany do siebie (przyznaje się do naprawdę sporej liczby świństw w swoim życiu). No i popatrz : sam przecież zacytowałeś sprawę z post-produkcji Odysei, kiedy to Kubrick uznał, że podpisze tego Oscara tylko swoim nazwiskiem, zamiast grupą Kubrick/Trumbull/Howard/Veevers/Pederson. Czemu nie miałoby być inaczej ze skryptem Spartakusa?
Nie zrozum mnie źle, Kubrick to mój ulubiony reżyser i ulubiony artysta w ogóle, ale trzeba wiedzieć, jak się niekiedy zachowywał wobec swoich pracowników.
Taki dodatek, w którym Douglas podsumowuje Kubricka (moje tłumaczenie nie ma "utalentowanego gówna", ma za to "utalentowanego sukinsyna"):
"Stanley Kubrick dawał wywiady prasie mówiąc, że dużo "improwizował na planie". To obelga dla Daltona, który był wściekły.
Kiedyś rozmawiałem z Malcolmem McDowellem, gwiazdą Mechanicznej Pomarańczy.
- Jak ci się układała współpraca z Kubrickiem? - zapytałem.
- To sukinsyn!
- Dlaczego?
- Zadrasnąłem sobie rogówkę lewego oka. Bolało mnie, nic nie widziałem. Kubrick powiedział: "Kręcimy dalej. Będę uważał na twoje drugie oko".
Miał jeszcze wiele innych historii do opowiedzenia.
Po latach Stanley dezawuował Spartakusa, a mnie obmawiał. Będąc ostatnio w Londynie, rozmawiałem po premierze "Twardych facetów" z grupą dziennikarzy. Jeden z nich zapytał:
- Co Stanley Kubrick ma przeciwko tobie i Spartakusowi?
A minęło przecież prawie dziesięć lat od realizacji filmu.
Odpowiedziałem: - Myślę, że Stanley był zirytowany, iż powierzyłem mu film już rozpoczęty, z Olivierem, Laughtonem, Ustinovem, Douglasem i z wielkim scenariuszem Daltona Trumbo, który chciał sobie przypisać.
Stanley nie jest pisarzem. Zawsze lepiej pracował, gdy miał dobrego scenarzystę i współdziałał z nim jako redaktor; natomiast świetnie potrafił rozwinąć jakiś pomysł. Na przykład w scenie z Jean Simmons, kiedy widzimy ją pierwszy raz, jak rozlewa chochlą zupę niewolnikom, był dialog. Stanley uznał, że jest on niepotrzebny, że trzeba skorzystać z muzyki. Wypadło znacznie lepiej. Ale to nie to samo, co pisanie scenariusza. Mam kopię okropnego scenariusza "Ścieżek chwały", przygotowanego przez Kubricka z myślą o kasie. Gdybyśmy sfilmowali tą wersję, Stanley wciąż żyłby w brooklyńskim mieszkaniu, a nie w zamku w Anglii.
Świadczy to tylko, że będąc niezwykle utalentowany, nie musisz być miły. Możesz być sukinsynem i mieć talent, i odwrotnie - możesz być najmilszym facetem pod słońcem i nie mieć talentu. Stanley Kubrick jest utalentowanym sukinsynem".

Paurth8_12

"Kiedyś rozmawiałem z Malcolmem McDowellem, gwiazdą Mechanicznej Pomarańczy.
- Jak ci się układała współpraca z Kubrickiem? - zapytałem.
- To sukinsyn!
- Dlaczego?
- Zadrasnąłem sobie rogówkę lewego oka. Bolało mnie, nic nie widziałem. Kubrick powiedział: "Kręcimy dalej. Będę uważał na twoje drugie oko"."

Wielkie kino rodzi się w bólach!

GhostFace

Dramatyczne wydarzenie, a Kubrick jak zwykle na planie - zamordysta.

La_Pier

McDowell może narzekać, ale to dzięki Kubrickowi zostanie zapamiętany. To w czym grywa obecnie raczej chwały mu nie przyniesie.

GhostFace

Kubricz, to jakiś niewzruszony sadysta. Ponoć na planie dobierał się do Kidman ;)))

Paurth8_12

"Czemu nie miałoby być inaczej ze skryptem Spartakusa?" Kubrick brał jednak udział przy tworzeniu efektów do Odysei, a skoro nie napisał scenariusza do Spartakusa to mamy nieco inną sytuację. Na pewno jest to bardzo pyszne zachowanie, ale paradoksalnie mając na uwadze fakt że to jedyny Oscar Kubricka nie stało się źle. Dalej twierdzę, że słowa Kirka są w jakiś tam sposób przekręcone i prawda z sytuacją odnośnie Spartakusie była inna. Wiesz dlaczego?
"Stanley nie jest pisarzem. Zawsze lepiej pracował, gdy miał dobrego scenarzystę i współdziałał z nim jako redaktor; natomiast świetnie potrafił rozwinąć jakiś pomysł." To ciekawe, bo w Mechanicznej Pomarańczy i Barrym Lyndonie scenariusz tworzył tylko sam Kubrick i w niczym nie ustępował on poziomem aniżeli wtedy gdy tworzył we współpracy z innymi. Jest jeszcze inny aspekt. Osobowość Stanleya. Był on introwertykiem, a tacy ludzie potrafią coś wystrzelić z tzw. "grubej rury" kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że mogą kogoś urazić. Wiem to na własnym przykładzie bo sam należę do tego typu osób. Sytuację z McDowellem znam i nie odbieram tego jako wielkiego chamstwa, tylko po prostu jako czarny humor (a przewijał się on często w filmach Kubricka - Lolita, Dr Strangelove czy Ścieżki chwały). Przecież gdyby inny reżyser kręcił MP to też kazałby nie przerywać zdjęć - kto by przerywał film z powodu kontuzji aktora? Tyle, że większość innych ludzi na pewno współczułaby Malcolmowi zamiast sobie jeszcze z niego żartować.

AutorAutor

Ten film Kubrick zrobil na zlecenie, wedlug nieswojego scenariusza etc.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones