Wybitne jednostki powinny trzymać fason w każdej sytuacji, natomiast Łomnicki przed kamerą i Łomnicki jako on sam to podobno zupełnie różne postacie. Czytałem, że facet niemal wszystkich mieszał z błotem, a sam miał tak wybujałe ego, że uważał się za pępek świata (podobno nawet kazał swoim uczniom zwracać się do siebie "Boże"). Nie wiem czy bycie dobrym aktorem usprawiedliwia bycie kanalią w życiu prywatnym, nie wiem też ile jest prawdy w tym, co czytałem na temat Łomnickiego, ale jestem skłonny uwierzyć, że sporo. Jeśli to nie czyjeś wymysły, to nie wiem czy zachwyt nad tym człowiekiem jest usprawiedliwiony.
Myślę, że za ten wpis będziesz się smażył w piekle, no chyba, że Pan "Bóg" Tadeusz zechce miłosiernie zasięgnąć rady swojego zastępcy, Pana B. (tego od "dzieła stworzenia") i za tą boską interwencją dostaniesz może z milion lat czyśćca, gdzie będziesz musiał oglądać na zmianę Holoubka i Rożniatowską oraz Pazurę i Komorowską (nie chcę źle doradzić, ale ja bym wybrał jednak piekło :)))
W znacznie złagodzonym tonie, ale przy zachowaniu podobnego sensu brzmiały
wspomnienia ludzi filmu, którzy pamiętali Łomnickiego z planu i desek
teatru. Czy należy nazywać go jednak kanalią? Śmiem wątpić. Ten człowiek
przypomina mi Klausa Kińskiego. I z wyglądu, i z temperamentu, warsztat
aktorski też na porównywalnym poziomie.
"Podobno"stawia cię w rzędzie mało lotnych,niedomytych maglarek z kolejki..Właśnie dziś był"Dzień Łomnickiego "na tvp Kultura-i można było sobie zweryfikować swoje..maglarskie mity..Był wybitny-mał prawo być nieznośny-ale-jak dziś podkreślno-zawsze miało to merytoryczne uzasadnienie..Poza tym..człowiek nie żyje i twoje "podobno"..stawia cię jeszcze niżej,niż poziom niedomytych maglar..Oglądając dziś Jego role;i te wsyjątki i "Rewizora"..poczułam straszną bezradność..Bezradność i pustkę..Nie ma dziś takiego aktorstwa!!!Mimo,że jest kilku młodych i zdolnych-to przy tych fragmentach "Łoma"-jawią się oni jak..mdłe mydło..Czasy ciężkie;siermiężne..O komercji w sztuce wtedy nie marzono..A..sztuka rodziła ..takie perły!..Nie do zastąpienia!!
aktorstwo to jedno - był świetny, ale jeżeli był gnojkiem to trzeba to przyznać - nic nie usprawiedliwia bycia chamem!
Tadeusz Łomnicki był wybitnym aktorem. Miał jednak swoje za uszami. Kiedyś jeden ze studentów zwrócił się do niego "proszę Pana", na to Łomnicki odpowiedział "Proszę Pana, mów mi Boże". To słynna anegdota na jego temat, więc niewątpliwie był megalomanem.
A może tylko zacytował Franca Fiszera, który swego czasu w Krakowie, zapytany przez kelnera, jak ma go tytułować (ach, ta krakowska tytułomania!) odpowiedział: >>Możesz mi mówić "Boże Ojcze"<<
megalomanem... i przede wszystkim komediantem. On ten teks sparodiował, od kogoś zupełnie innego, z zupełnie innego miasta i miesjca. Ale faktycznie był wielki, wybitny i wielce wymagający. I potrafił nieźle kląć, ale nie znosił bylejakości. Ludziom wybitnym powinniśmy to wybaczać. Cholerykom też, bo oni często żałują później swoich wybuchów :-)
czy to mechanik , czy to aktor - każdy ma swój temperament. Określanie , iż wybitne jednostki powinny trzymać fason jest niedorzeczne. Należy się zachwycać Łomnickim ,ponieważ "wielkim aktorem był", a co do jego charakteru... ocenienie artystę jako postać prywatną to irracjonalizm.
Dla mnie on nie był dobrym aktorem. Grał bardzo źle, zawsze tak samo nudno i rozwlekle, niezależnie od roli. Za to był ważną postacią w systemie PRL-owskiego nadzoru i to tłumaczy jego karierę oraz zarozumiałość.
Ja się z wypowiedzią Franio zgadzam w pewien tylko sposób. Też nie przepadam za filmowymi kreacjami Łomnickiego. Zawsze wydają się nijakie. Mam wrażenie jakby nawet grający epizody aktorzy byli bardziej wyraziści. Ale jest druga strona medalu. Ponoć jako aktor teatralny Łomnicki był wyjątkowy i doskonały, ale ja nigdy nie widziałem jego kreacji scenicznych, dlatego oceniam w oparciu o role filmowe, a te nie przekonują mnie za bardzo.
zawsze słabi aktorzy są podobno świetni w rolach teatralnych. Ponieważ mało kto ich w tych rolach widział (zwłaszcza wiele lat po śmierci aktora), więc udowodnić to trudno. Osobiście w teatralny talent Łomnickiego nie wierzę.
Żartujsze z tym nudno i rozwlekle? On głównie bazowal na emocjach. Ogromnych emocjach. Odwrotnie niż np. Holoubek, który do roli zawsze miał dystans i mówił tak, że czasem ledwo go rozumiałam. Łomnicki był arcymistrzem
Zgadzam się. Łomnicki rzeczywiście był arcymistrzem... NUDY i NIJAKOŚCI. Jedyną emocją, jaka budził była wszechogarniająca senność. To rzeczywiście może być silna emocja, jeżeli akurat nie chce się zasnąć, a on do tego zmusza.
Ty chyba pomyliłeś Holoubka z innym aktorem, albo film był kiepskiej jakości. Bo akurat Holoubek wyróżniał się doskonałą dykcją. Ja dwa razy widziałem go w teatrze "na żywo", więc nie mam wątpliwości.
Proponuje zobaczyć:
Niewinni czarodzieje
Ręce do góry
Człowiek z marmuru
Kontrakt
Przypadek
Dom wariatów
Cóż... widziałem i nic. Wszędzie gra tak samo, identycznie. Czyli wszędzie jest Łomnickim, a chyba o to chodzi aby aktor stał się graną postacią a nie pokazywał tylko siebie.
Popełniasz fatalną pomyłkę "metodologiczną" - uznajesz wszystko, co działo się w PRL za peerelowskie, czyli w jakimś sensie powtarzasz propagandę komunistyczną, zgadzasz się z nią. Tymczasem: mnóstwo kadry nauczycielskiej przetrwało z czasów przedwojennych, mnóstwo obyczajów, tradycyjnych norm, no i wiara katolicka przetrwała, pewne tradycje teatralne, dotyczące gry aktorskiej, filozofii artystycznej. To komuniści przyszyli się do Polski, byli jak pasożyt, który dba o przeżycie żywiciela, godzi się nawet na to, co jest własnością żywiciela, ale jednocześnie powoli redukuje tę własność, krew, czy inne substancje. Trzeba pamiętać, że komunizm to była taka odwrotna filozofia (system, ustrój), że życie musiało kierować się naturalnymi prawami MIMO komunizmu, choć komunizm objął swoim "patronatem" to życie. -I na koniec - obejrzyj sobie filmy niepokorne wobec PRL z udziałem Łomnickiego, jak jego wielki talent służył przesłaniu tych filmów (np."Kontrakt, Akcja pod Arsenałem, Człowiek z marmuru")
Zapominasz, że PRL robił co mógł, aby wszystkie te pozytywne wartości zniszczyć. Z tego powodu promował partyjnych karierowiczów i miernoty także w zawodzie aktorskim. Bardzo się dziwię, że ta propaganda trwa do dzisiaj, np. w ocenie dorobku bardzo miernego aktora, jakim był Łomnicki.
Ja gdy widzę minutę jego aktorskiej gry, zachwycam się tym. To był jeden z największych aktorów... świata (!) tamtego czasu, szkoda, że nasz przemysł filmowy był stosunkowo wątły, by to światu pokazać, a on najbardziej kochał teatr. Nawet w roli tak pop-kulturowej zdawałoby się, jak Wołodyjowskiego, on stworzył perełkę - ja się po prostu delektuję tą jego grą - żeby tak połączyć w jednej postaci człowieka odważnego i zarazem niezręcznego i komicznego w relacjach z kobietami... W filmie na ogół jednak komuniści nie forsowali miernot, nie przypadkiem Scorsese do dziś zachwyca się tamtym polskim filmem i współfinansował np. cyfryzację "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Hasa i objął patronat nad niedawnym festiwalem polskich filmów w USA. Na takiego Coppolę wpłynął polski film, na wielu innych (Munk, Wajda, Has, itd.).
bardzo prawdopodobne. to był człowiek bez właściwości gotów wiernie służyć każdej władzy byle być na szczycie.
nie, nie każdej. Wałęsa prosił go o powrót do polityki.
To się wydaje dziwne, ale myślę, ze Łomnicki naprawdę wierzył w socjalizm. Gdyby tak nie było, w latach 80-tych przeżylby spektakularne "nawrócenie". A tak musiał znosić bojkot środowiska, bo przecież chodzenie do jego teatru (mimo że grał świetne sztuki, często o wymowie aktykomunistycznej) było w złym guście.
Na jakim szczycie, co wy mówicie? On przez lata, jak zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego zrzekł się przynależności do partii, młusiał błagać o możliwość grania wielkich ról, na co w końcu my panowie dyrektorzy niektórzy zezwalali, zbijali kasę bo na jego przedstawienia przychodziły tłumy, po czym dawali kopa w tyłek. Do polityki już nie wrócił nigdy więcej choć mógł, przynajmniej do dyrektorowania teatre, gdy taką funkcję zaproponowała mu Izabela Cywińska, ale odmówił. Więc ja się ptyam do jakiej władzy on się pchał.
Co ty ściemniasz??!! To był partyjny aparatczyk i karierowicz. Opieram się na jego biografii z Wikipedii:
Od 1949 grał w Warszawie, zaangażowany do Teatru Współczesnego. Od roku 1952 był w zespole Teatru Narodowego. W 1957 ponownie przeszedł do zespołu Teatru Współczesnego i pozostał tam aż do 1974. Jako reżyser zadebiutował w 1965 na Małej Scenie Teatru Współczesnego. W 1969 został prorektorem, a w następnym roku rektorem warszawskiej PWST i był nim w latach 1970-1981. W 1976 założył i objął dyrekcję oraz kierownictwo artystyczne Teatru Na Woli. Choroba serca i operacja w Londynie spowodowały blisko 2-letnią przerwę w jego życiu zawodowym. Kiedy ciężko zachorował, operację serca w Londynie zorganizował i zapłacił za nią Roman Polański, u którego później przez kilka miesięcy mieszkał w Paryżu. W roku 1984 przeszedł do zespołu aktorskiego Teatru Studio. Od roku 1988, niezwiązany już etatem z żadną sceną, występował nadal gościnnie w Teatrze Dramatycznym, Powszechnym i Współczesnym. W ostatnich miesiącach życia pochłaniała go praca nad szekspirowskim Królem Learem w Teatrze Nowym w Poznaniu. Zmarł na atak serca, w czasie jednej z prób do tej sztuki.
Więc widzimy, że to ciężka choroba serca spowolniła mu karierę (a nie opór wobec władzy). Wszyscy dyrektorzy teatrów byli w PRL mocno partyjni- inaczej być nie mogło.
Łatwo to oceniać na tekstach z cyklu "podobno", jego studenci i współpracownicy mówili o nim, że był w zależności od granej obecnie roli bucem, lub gentelmanem, wszystko zależy od charakteru roli, więc może jakieś oceny wynikiem trafienia na czas gdzie grał chama. Poza tym on był gwiazdą, wielką gwiazdą, wiele lat na szczycie, nielubiany przez niektórych w środowisku przez zazdrość i jego powiązania z władzą, sądzę że w takich okolicznościach nie da się być cały czas w aparycji ekspedientki ze sklepu.
Niejaki Franio i Wojteczek - co ma do rzeczy polityka i przynależność do partii z rewelacyjnym aktorstwem, ci dla których był nudny powinni oglądać komiksy, nawet nie czytać dymków tylko ogladać obrazki.
Ale się znalazła wirtualna fanka Łomnickiego! Po co się wymądrzasz, jeżeli nie oceniłaś i nie widziałaś żadnego filmu z nim?
Po prostu jesteś dyletantem, który nie zna się na aktorstwie. Ale nie martw się, nie każdy musi się na wszystkim znać.
Za to twój poziom wiedzy gimbusa jest naprawdę porażający. Pewnie gimbie nawet nie widziałeś żadnego filmu z Łomnickim.
Musisz być sędziwym starcem skoro dorosłego, dojrzałego, przystojnego faceta nazywasz gimbem.
Każdy kto twierdzi, że Łomnicki "wszędzie gra tak samo" i jest "słaby i nijaki" jest dyletantem i ma pojęcie o aktorstwie jak Robert Biedroń o zaliczaniu panienek.
Tutaj nie ma o czym dyskutować. Po prostu zajmij się czymś innym niż ocenianie talentu aktorskiego, bo twoje diagnozy są na poziomie lekarza, któremu myli się wątroba z trzustką.
Jeżeli nazywasz siebie samego "przystojnym" to coś jest z tobą psychicznie nie w porządku. Chorobliwy przerost ego!
Może i był wielkim aktorem, ale był małym człowiekiem dosłownie i w przenośni, np. potrafił jedną z żon okładać pięściami na publicznym przyjęciu.
Gazeta Wyborcza a raczej Gówno Wyborcze wyniesie pod niebiosa każdego miałkiego żyda a zniszczy każdego wartościowego goja więc parafrazując: "Gazeta Wyborcza nie jest obiektywna, obiektywizm - zero" ....