Nie ma wątpliwości że Doorsi swoją muzyką potrafili przenieść słuchaczy do innego świata.Ich muzyka potrafi fascynować. Niespotykana postać Morrisona ma wielki wpływ na odbiór zespołu - oczywiście pozytywny.Jim w swoich tesktach pokazywał pewne paranoje, obsesje, które mówił z tak śmiertelną powagą, że aż nasuwa się pojęcie ,demonicznie'. Mimo, że lider zespołu miał problemy z alkoholem, narkotykami - patrząc przez pryzmat wielkich ludzi - chyba już tak mają po prostu.
Jednym wystarcza sława(dużo sławy) mam na myśli założyciela The Rolling Stones który jej potrzebował bywało że jak Jim tylko wieszał się na mikrofonie i to Ray Manzarek śpiewał a widownia po prostu nie widziała różnicy.
Morrison swoimi tekstami zabierał nas w inny świat ale chyba wszystkie zespoły tego czasu tak miały weźmy na to Jefferson Airplane z hitem 'somebody to love' albo 'white rabbit' nie mówiąc o manifeście anty wojennym w 'house of pooneil corners' trzeba dodać że Doorsi lubili współpracować z Jeffersonami. Weźmy teraz Jimiego Hendrix'a który utworem 'Purple Haze'(piosenka o najlepszej odmianie kokainy) gitarowe riffy po prostu odlot gwarantowany, z wielkich zespołów tamtych czasów trzeba również wymienić Buffalo Springfield z utworem 'for what it's worth' w którym kosmiczna gitara rozwala od środka, psychodeliczne dźwięki przenoszą cię w inny wymiar. Ewentualnie z zespołów na których Doorsi się po części wzorowali to na przykład Love, Gratefull Dead, Iron Butterfly które jak na lata 60 trzeba było nazwać swój zespół oksymoroniczną nazwą. W tamtych czasach ludzie chcieli protestować braniem narkotyków Jannis, Jimi i Jim zginęli z ich powodu przecież a zapowiadali się na świetnych artystów, może zginęli młodo z powodu wczesnego dojścia do sławy, myślę że oni są szczęśliwi że ludzie o nich pamiętają oddając im hołd słuchając naprawdę świetnych utworów tamtych czasów.