pozwolicie, ze przepsze fragment "Wielościanu" Jerzego Sosnowskiego? nie macie wyboru ;)
"To było być może najpiękniejsze spotkanie całej paczki, w kwietniu przed maturą, na urodzinach Marchołta. Tym razem nie włączyli Maanamu ani jazzu, tylko Jana Oberaka, a potem okazało się jeszcze, zę Gras przyniosła płytę, co samo w sobie było ewenementem. W dodatku nikt tego nie znał : orkiestra filharmonii Narodowej w Warszawie, pod dyrekcja Witolda Rowickiego, grała utwory Wojciecha Kilara : Kościelec i Bogurodzicę. Milczeli przy tej muzyce, Marcholt pprzestał nawet dolewać piwo, a Prom przestał je pić, zamarł ze szklanka w dłoni. Potem stało sie jeszcze coś dziwniejszego: "To taka muzyka, dzięki której można się modlić, i to nie słowami, ale tak jak warto, całym sobą" - powiedziała odważnie Jo. "