Recenzja filmu

Epoka lodowcowa: Mamucia gwiazdka (2011)
Piotr Kozłowski
Karen Disher
Ray Romano
John Leguizamo

Świąteczna przygoda Sida...

Twórcy przyzwyczaili nas już od pewnego czasu do wypuszczania kolejnych spin offów do ulubionych bajek widzów. Praktyka poskutkowała przy "Shreku", gdy zostaliśmy na święta uraczeni całkiem
Twórcy przyzwyczaili nas już od pewnego czasu do wypuszczania kolejnych spin offów do ulubionych bajek widzów. Praktyka poskutkowała przy "Shreku", gdy zostaliśmy na święta uraczeni całkiem udaną świąteczną wersją "zielonego ogra" pod tytułem "Pada Shrek". Tak więc kwestią czasu było powstanie bożonarodzeniowej  opowiastki do nie mniej lubianej przez kinomanów "Epoki lodowcowej".

"Mamucia gwiazdka", taki tytuł nosi najnowsza cześć serii, dzieję się po wydarzeniach znanych nam wszystkim z oryginalnej trylogii. Kochana i bardzo urocza córeczka Elli i Mańka, Brzoskwinka, przygotowuje się do obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia. Niestety Sid, jak to ma w swoim zwyczaju, niszczy rodzinną pamiątkę mamuta, duży głaz będący ozdobą świąt oraz przekazywany z pokolenia na pokolenie. Zdenerwowany Maniek wymyśla na poczekaniu listę niegrzecznych, na którą rzekomo trafił leniwiec i dzięki czemu nie będzie obchodzić Gwiazdki. Załamanemu Sidowi przychodzi z pomocą Brzoskwinka, która pragnie na przekór ojcu udowodnić, że Mikołaj istnieje naprawdę. Razem, wraz ze Zdzichem i Edkiem udają w podróż na północ w celu odnalezienia mitycznego świętego.

Jak na produkcje telewizyjną "Mamucia gwiazdka" to zaraz po "Pada Shrek" jeden z najlepszych tego typu obrazów. Idealnie nadający się na wspólny rodzinny seans wraz z pociechami przed Wigilią. Jest lekki, przyjemny, kolorowy i zabawny. Nie dość tego, w głównych rolach ponownie możemy się spotkać z lubianymi przez nas bohaterami, Mańkiem, Sidem, Ellą, Diegiem, czy nieokrzesanym, będącym poniekąd ikoną serii, wiewiórką Scratem. Trudno się sprzeczać na temat, że produkcja nie została zrobiona jedynie dla kasy, ponieważ to pewnie prawda, lecz nie można odmówić twórcom dobrego pomysłu i jeszcze lepszego wykonania. Znajdziemy tutaj wszystko co najlepsze w trylogii, a cała fabuła kręcąca się wokół mitu Mikołaja oraz Gwiazdki jest bardzo przyjemna w odbiorze. Jednak z pewnością znajdą się kinomani, którzy będą wybrzydzać i wytykać animacji błędy logiczne typu: Bohaterowie nie mogli obchodzić świąt, ponieważ żyją w epoce lodowcowej, kiedy jeszcze nikt o czymś takim nie słyszał. Dla mnie to absurd, zresztą produkcja jest dla dzieci, a seria nigdy nie miała za wiele wspólnego z historią, wystarczy przywołać ostatnią pozycję z trylogii "Erę dinozaurów". A poza tym jej celem nie jest edukacja naszych pociech, lecz wprowadzenie w miły przedświąteczny nastrój, co bez dwóch zdań udało się twórcom osiągnąć.

Płynna i staranna animacja, typowe, świąteczne, znane wszystkim utwory, to kolejne zalety "Mamuciej Gwiazdki". Również polski przekład to niewątpliwie następny plus obrazu. Miło było znowu usłyszeć Cezarego Pazurę w roli, nieokrzesanego oraz niezdarnego leniwca, Sida, czy Piotra Fronczewskiego jako ironicznego i zdystansowanego lwa, Diego. Sympatycy "Epoki lodowcowej" w polskiej wersji językowej, nie powinni być zawiedzeni.

Jak przystało na na "Epokę" w filmie nie zabrakło humoru. Przezabawne dialogi i sytuacje, "czarny humor" Diega czy gagi dotyczące dotyczące świąt Bożego Narodzenia, potrafią nieźle rozbawić. Również przeróbki typowych, świątecznych utworków oraz kolęd w wykonaniu naszych bohaterów, wypadają dobrze i zapewniają niezłą rozrywkę. Bajkę ogląda się z nieschodzącym uśmiechem, od początku do samego końca, co jest niewątpliwym plusem obrazu.

W produkcji także nie zabrakło prostego przesłania, że przyjaciele i rodzina są najważniejsi, zaś wspólnymi siłami jesteśmy wstanie poradzić sobie z każdym problemem. Twórcy zgrabnie przemycają przez swoją produkcją motyw przebaczania, jak również próbują zarazić nas "duchem" Świąt Bożego Narodzenia, podczas których nikt nie powinien być smutny oraz spędzać ten wyjątkowy czas w odosobnieniu od innych.

Świąteczna wersja "Epoki Lodowcowej" to udana, krótkometrażowa, telewizyjna wariacja na temat naszych sympatycznych bohaterów. Warto na nią zwrócić uwagę, jeśli jesteśmy zwolennikami wyżej wymienionej serii i ciągle nam mało wygłupów Sida oraz perypetii jego dość dziwnego, ale za za to niepowtarzalnego stada. Na święta jak znalazł. Polecam!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones