Recenzja filmu

Żaby (1972)
George McCowan
Ray Milland
Sam Elliott

Żenujący rechot Żab

Produkcja ta jest tak niebywale idiotyczna oraz tak słabo zrobiona, że aż się miło ogląda. Takie slogany ukazywały się po premierze filmu "Żaby" w reżyserii George'a McCowana. Istotą fabuły jest
Produkcja ta jest tak niebywale idiotyczna oraz tak słabo zrobiona, że aż się miło ogląda. Takie slogany ukazywały się po premierze filmu "Żaby" w reżyserii George'a McCowana. Istotą fabuły jest to, iż pewien wielki milioner (który lubi jedynie innych wielkich milionerów), nie dbając o środowisko naturalne, wrzuca truciznę do otaczających jego posiadłość bagien. A dlaczego? Chce po prostu uciszyć raz na zawsze nieustający rechot żab. Chemikalia sprawiają, że płazy przechodzą dziwną mutację, i jedyne, czego pragną, to zabijać! Film rozpoczyna się, gdy pewien ekologiczny dziwak zamierza sfotografować zanieczyszczenie jeziora. Tak się składa, że trafia nad zbiornik, do którego truciznę wlał burżuj Crockett. W rolę zadziornego obrońcy natury wcielił się aktor nazwiskiem Sam Elliott, charakterystyczny dotychczas ze względu na swoje wąsy. Tutaj jednak fani się zawiodą, gdyż ujrzą go bez nich, co może doprowadzić do pewnej dezorientacji i pytania: Czy ten Elliott to ten Elliott? Nieszczęśliwym przypadkiem, w jego canoe uderza motorówka. Ranny Pickett Smith (bo tak nazywał się bohater grany przez nieszczęsnego Elliotta) zostaje zabrany do posiadłości (o ironio!) starego, poruszającego się na wózku inwalidzkim magnata chemicznego Jasona Crocketta (tak, tak, tego samego Crocketta o którym już pisałem). Wraz z najbliższymi przygotowuje się do uczczenia swoich urodzin, które mają odbyć się zaraz po Święcie Niepodległości. Pickett zostaje przedstawiony każdemu z licznej rodziny przemysłowca. Cała rodzina odzwierciedla stereotyp "kasiastej" rodzinki. Niestety scenarzysta nie pokusił się o inne schematy, niż siedzenie przy suto zastawionym stole, popijanie drinków, grę w tenisa lub też użalanie się nad sobą. Zastanawiające jest, jakim zagrożeniem mogą być żaby. Okazuje się, że żadnym. Przez cały film tylko rechoczą i skaczą z miejsca na miejsce. A to raczej straszne nie jest. Twórcy najwyraźniej nie wzięli tego pod uwagę. Wygląda na to, że żaby miały wywołać upiorny dreszcz strachu samą obecnością. gdziekolwiek pojawi się któryś z bohaterów, one już tam są! Po pewnym czasie zaczyna to być śmieszne, a nawet powoduje zażenowanie. Ale nie tylko zmutowane płazy sieją zło. Węże, jaszczurki, bekony, krokodyle i wszystkie inne przerażające stworzonka mają swój udział w planie opanowania bagien (gdzie nieopodal znajduje się posiadłość Crocketta). One również nie wzbudzają strachu. Pierwszy atak na człowieka następuje (dopiero!) w 45 minucie, czyli dokładnie w połowie filmu. Tak, więc warto sprawdzić, czy przycisk przewijania mamy sprawny. Film kuleje także z powodu kilku absurdów. Na przykład w jednej ze scen uczestnik imprezy postrzela samego siebie w nogę. Pech chciał, że znalazł się między wierzbami, gdzie swoje gniazda miały tarantule. Twórcy chcą widzowi wmówić, że zmutowane pająki mogą zaciągnąć ofiarę i owinąć ją w kokon, który wygląda jak gałęzie drzewa. Albo jaszczurki, które mordują ludzi, wylewając na nich truciznę znajdująca się w kubłach w szklarni. Podsumowując, produkcja ta jest bardzo słaba i można żyć nie obejrzawszy jej. Niemniej zawsze znajdą się fani takiej prostoty i archaizmu, jaki zaserwował nam w 1972 roku George McCowan.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones