Recenzja filmu

Egzorcysta: Początek (2004)
Renny Harlin
Stellan Skarsgård
Izabella Scorupco

Gniazdo szatana

Zrealizowany w 1973 roku <a href="http://egzorcysta.filmweb.pl/" class="n"><b>"Egzorcysta"</b></a> <a href="http://www.filmweb.pl/William,Friedkin,filmografia,Person,id=12609" class="n">Williama
Zrealizowany w 1973 roku "Egzorcysta" Williama Friedkina dziś powszechnie uznawany jest za jeden z najbardziej przerażających horrorów w historii kina. Jego premierze towarzyszyły omdlenia w kinach i krzyki publiczności, jak również wizyty pogotowia wzywanego do co wrażliwszych widzów. Nic więc dziwnego, że cztery lata później powstała kontynuacja "Egzorcysty" nosząca podtytuł "Heretyk". Niestety, mimo chwytliwego tytułu nie udało jej się zyskać przychylności ani widzów, ani krytyków. W 1990 roku "Egzorcysta" po raz trzeci zagościł na ekranach kin przynosząc odtwarzającemu w filmie główną rolę George'owi C. Scottowi jedyną w jego karierze nominację do Złotej Maliny. Po klęsce "Egzorcysty 3" wydawało się, że producenci dadzą już sobie spokój z tą historią uznając, że niektórych obrazów po prostu kontynuować nie można. Kiedy jednak w 2000 roku "Egzorcysta" ponownie wszedł do kin w przeciągu 3 tygodni zarabiając ponad 30 milionów dolarów bardzo szybko podjęto decyzję o realizacji kolejnej części. Tym razem postanowiono opowiedzieć o młodości ojca Merrina, którego w filmie z 1973 roku zagrał Max von Sydow. Mimo protestów autora powieści Williama Petera Blatty'ego w szybkim czasie powstał scenariusz a funkcję reżysera objął John Frankenheimer. Niestety, kiedy rozpoczęły się przygotowania do produkcji stan zdrowia autora "Ptasznika z Alcatraz" pogorszył się na tyle, że musiał on zrezygnować z projektu (kilka tygodni później zmarł). Jak się okazało to był dopiero początek kłopotów jakie czekały twórców "Egzorcysty: Początku". Reżyserii filmu w następnej kolejności podjął się Paul Schrader. Niestety, jego wersja nie spodobała się szefom studia Morgan Creek, którzy uznali ją za mało krwawą i zwolnili artystę na jego miejsce zatrudniając Renny'ego Harlina. Ten dokonał sporych zmian w scenariuszu, zatrudnił nowych aktorów i nakręcił "Egzorcystę: Początek" od nowa za kolejnych 50 milionów dolarów. Jednak i ta wersja najwyraźniej nie wzbudziła zachwytu producentów, którzy zdecydowali się pokazać ją dziennikarzom w wieczór poprzedzający wejście filmu do kin uniemożliwiając tym samym większości dzienników publikację - niepochlebnych, jak się spodziewano - recenzji. Zaopatrzony w ten bagaż informacji z ciężkim sercem szedłem na pokaz prasowy "Egzorcysty: Początku". I może właśnie dlatego obraz Harlina nie rozczarował mnie aż tak bardzo, jak się spodziewałem. Oczywiście trudno zaliczyć go do produkcji udanych, ale uczciwie trzeba przyznać, że jest dużo lepszy od nieszczęsnego "Egzorcysty 3". Lankestera Merrina, byłego księdza a obecnie archeologa, spotykamy w 1949 roku w Kairze. Na zlecenie tajemniczego kolekcjonera antyków podejmuje się odzyskania antycznego reliktu z liczącej sobie ponad tysiąc lat świątyni odkrytej przez Brytyjczyków pod afrykańskimi piaskami (podobny motyw spotkaliśmy już we wcześniejszym "Zgromadzeniu" z Christiną Ricci). Wyruszając na miejsce odkrycia Merrin nie wie, że odkryta świątynia stoi w miejscu, w którym - jak głosi legenda - spadł na ziemię Lucyfer po tym, jak wygnano go z raju... Początek "Egzorcysty: Początku" jest obiecujący. Merrin, przypominający wyglądem Indianę Jonesa, jest byłym księdzem, który stracił swoją wiarę. Dręczą go koszmarne wspomnienia z czasów II Wojny Światowej, a zapomnienia szuka w kieliszku. Niestety, Renny Harlin, którego filmowe doświadczenia ograniczają się do wybuchowych produkcji typu "Wyspa piratów", czy "Szklana pułapka 2" bardzo szybko zarzuca ów wątek psychologiczny na rzecz przewidywalnej, krwawej jatki, częściej obrzydliwej niż przerażającej, a w finale zwyczajnie śmiesznej. Harlin nie potrafi zbudować atmosfery zagrożenia, będącej podstawą sukcesu każdego horroru. Zamiast budować napięcie serwuje nam makabryczne widoki dziecka rozrywanego przez hieny, noworodka, po którym chodzą robaki, czy kruków z upodobaniem pożerających ludzkie truchło. Jedyne chwile, kiedy podskakujemy w krześle wywołane są ogranymi rozwiązaniami typu: coś nagle pojawia się na ekranie, gaśnie światło, albo jakiś cień przebiega za plecami niczego nie podejrzewających bohaterów. Co gorsza mimo budżetu w wysokości 50 milionów dolarów "Egzorcysta: Początek" może 'pochwalić' bardzo słabymi efektami cyfrowymi, które w dużym stopniu wpływają na niską ocenę filmu. Historii cały czas towarzyszy uczucie sztuczności, które w finale - dzięki nieudolności specjalistów od CGI - przeradza się już w śmiech. Mimo wszystko, obraz Harlina ma kilka plusów. Największym z nich jest rola Stellana Skarsgarda jako ojca Merrina. Aktor dobrze oddał rozterki swojego bohatera i aż żal, że scenariusz nie dał mu szans na rozwinięcie skrzydeł. Gdyby wątek odzyskiwania przez Merrina straconej wiary mocniej zaakcentować w całej historii na pewno postać ta by wiele zyskała. Drugim plusem są niezłe zdjęcia Vittorio Storaro, choć trudno się spodziewać, żeby laureat Oscarów za "Ostatniego cesarza", "Czerwonych" i "Czas apokalipsy" robił złe zdjęcia. ;) Siłą oryginalnego "Egzorcysty" były w dużej mierze naturalistyczne efekty specjalne, ale również prawie, że 'dokumentalne' pokazanie procesu opętania oraz egzorcyzmów. Dzięki temu osadzona we współczesnych realiach historia sprawiała wrażenie niezwykle prawdopodobnej, mogącej przytrafić się każdemu z widzów. "Egzorcysta: Początek" to filmowa bajka od początku do końca będąca mieszaniną wątków znanych z filmów o przygodach "Indiany Jonesa", serii "Omen", czy dramatu "Wybór Zofii" na dodatek okraszona nieudolnymi efektami specjalnymi. Jeśli ktoś jest zagorzałym fanem produkcji Friedkina i za wszelką cenę chce poznać wcześniejsze losy ojca Merrina z powodzeniem może poczekać na premierę wideo lub DVD.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones