Recenzja filmu

Woda dla słoni (2011)
Francis Lawrence
Reese Witherspoon
Robert Pattinson

Magia nieskazitelnego piękna

Reżyser Francis Lawrence stworzył przepiękne widowisko, nieskazitelne w każdym calu. Wszystkie kadry to małe dzieła sztuki.
Po angielsku na kina często mówi się "theatre", czyli teatr. Dziś taka terminologia może dziwić, lecz przed laty najwspanialsze sale kinowe przypominały sale teatralne albo operowe. Kino w tamtych czasach miało bowiem oszałamiać bogactwem zmysłowych wrażeń. Realizowane z rozmachem widowiska otrzymywały zachwycające oprawy, czyniąc z seansu doświadczenie magiczne.

Dlaczego o tym wspominam? Z prostej przyczyny. Otóż "Woda dla słoni" jest filmem, który najlepiej oglądałoby się właśnie w takim teatrze. Reżyser Francis Lawrence stworzył przepiękne widowisko, nieskazitelne w każdym calu. Wszystkie kadry to małe dzieła sztuki. I jest to zasługa operatora, scenografów, charakteryzatorów i kostiumologów. Oglądając film, ma się wrażenie, że oto na naszych oczach ożywa magia starego kina, kiedy widzów wprawiały w osłupienie ruchome obrazy. Za sprawą "Wody dla słoni" możemy poczuć choć część tamtego zachwytu.

W takich warunkach fabuła ma drugorzędne znaczenie, choć dla nas, Polaków, mimo wszystko nieco większe niż dla widzów zza Oceanu. Bohaterem filmu jest bowiem Jacob Jankowski i nietrudno się domyślić, że jest on synem polskich emigrantów. Są lata 30. ubiegłego stulecia. Jacob jest o krok od ukończenia studiów weterynaryjnych, kiedy dowiaduje się, że jego rodzice zginęli w wypadku, pozostawiając go bez pieniędzy i dachu nad głową. Szczęście się jednak do niego uśmiecha. Trafia do wędrownej trupy cyrkowej, gdzie znajduje zajęcie... i wielką miłość.

Klasyczna historia miłosnego trójkąta została przez Lawrence'a opowiedziana z gracją, ale bez wyobraźni. Wszystko to już gdzieś, kiedyś słyszeliśmy, w lepszej wersji, zaprezentowane z większą pasją. Rozwój wypadków jest łatwy do przewidzenia, przez co trudno jest się ekscytować losami Jacoba. Nie pomaga również fakt zaangażowania do głównych ról Roberta Pattinsona i Reese Witherspoon. Nie ma między nimi prawdziwej kinowej chemii, wszystko wydaje się udawane. Za to oboje wyglądają przepięknie. Witherspoon jest niczym porcelanowa laleczka – piękna i krucha.

I tak wracamy do wizualnej strony "Wody dla słoni", która jest zdecydowanie największym atutem obrazu. Dla zdjęć warto wybrać się do kina. Rozkosz dla oczu gwarantowana.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Lata 30. w Stanach Zjednoczonych odcisnęły się na życiach obywateli amerykańskich piętnem kryzysu... czytaj więcej
Bardzo długo zastanawiałam się, czy chcę obejrzeć "Wodę dla słoni". W końcu zachęciły mnie do tego... czytaj więcej
Ekranizacje bestsellerowych książek przeważnie się nie udają. Nie czarujmy się. Albo zbyt kurczowo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones