Recenzja filmu

Oczy anioła (2001)
Luis Mandoki
Jennifer Lopez
Jim Caviezel

Miłość policjantki

Zacznę od tego, że nie jestem fanką wszelkiego rodzaju ekranowych tudzież książkowych romansideł. Jednym z powodów jest fakt, że historie w nich się dziejące mają dla mnie takie samo albo i nawet
Zacznę od tego, że nie jestem fanką wszelkiego rodzaju ekranowych tudzież książkowych romansideł. Jednym z powodów jest fakt, że historie w nich się dziejące mają dla mnie takie samo albo i nawet mniejsze prawdopodobieństwo wydarzenia się niż przygody Hana Solo. Oglądając "Oczy anioła" starałam się jednak, jak tylko mogłam, uobiektywnić swoje sądy. Niewiele to pomogło wobec miernoty, jaką stanowi ten film. Luis Mandoki to znany reżyser tak popularnych romansów klasy B jak "List w butelce" czy niewiele lepszy "Kiedy mężczyzna kocha kobietę". Niczego wiecej nie spodziewałam się po nowej produkcji, a nazwisko głównej gwiazdy - Jennifer Lopez, bardziej mnie odstraszało, niż przyciągało. Pani Lopez pozornie trafiła się tu rola dobrze pasująca do jej hiszpańskiego, krewkiego charakteru. Wciela się tu bowiem w policjantkę, która w czasie służby dzielnie stawia czoła pokaźnych rozmiarów przestępcom. Jej życie jednak nie wygląda za wesoło. Pokłócona jest z rodziną, w której jako dziecko doznała przemocy. Agresję przenosi na pracę, choć mało zdaje sobie z tego sprawę. Pewnego dnia tajemniczy mężczyzna ratuje jej życie. Niewiele mówiący, o nieobecnym spojrzeniu i dziwnym imieniu, Catch, staje się powoli obiektem jej najgorętszych uczuć. Jak się jednak okazało, jest facetem z ciężkim bagażem życiowym, z którym w dodatku nie chce i nie może sobie poradzić. Nie zdradzę tu jednak wielkiej tajemnicy, stwierdzając, że jak to w tego typu filmach, wszystko kończy się lepiej niż dobrze. Główni bohaterowie mnie nie przekonują. Lopez jako niestrudzona tropicielka zła czającego się na ulicach Chicago bardziej śmieszy niż wzbudza podziw. Swoim niewielkim zestawem min nie jest w stanie pokazać całego cierpienia, bólu, złości i innych uczuć, jakie targają jej bohaterką i nie pozwalają na realizację w życiu osobistym. Ładna buzia niestety nie rekompensuje wszystkich innych braków. James Caviezel, mimo iż "chłopak jak ta lala", też zdaje się przyjął założenie, że miną nieszczęśliwca i maślanymi oczami robionymi do Lopez załatwi wszystko. Niestety. I w tym przypadku to nie poskutkowało. Demony przeszłości prześladujące naszych bohaterów jakoś nie wydają się zbyt przejmujące, choć przyznam, że producenci zrobili wszystko, by oddziaływały na widza, wykręcając z oka co bardziej wrażliwych kobiet potok łez. Twórcy mieli ambicje stworzyć obraz opowiadający o dwoistości natury człowieka. Dzisiejsze czasy sprawiły, że jesteśmy wyobcowani i samotni. Zamykamy się w sobie ze swoimi problemami i boimy się otworzyć przed drugim człowiekiem. Z drugiej zaś strony rozpaczliwie poszukujemy kontaktu, obecności innych, silnego ramienia i ciepłego słowa. Nasza dwoistość doprowadza do ostrego konfliktu zarówno w nas samych jak i w relacjach z otoczeniem. Szczególnie tak silne uczucia jak miłość i przyjaźń są szczególnie zagrożone. Niestety, nie udaje się odzwierciedlić tego w filmie. W związku z tym staje się on tylko płytkim romansem, rezygnując z aspiracji stania się wnikliwym obrazem stosunków damsko-męskich w realiach dzisiejszego okrutnego świata. Cóż, jak już dało się zauważyć, film mi się nie podobał. Choć z pewnością znajdzie swoich widzów wśród wielbicieli tego gatunku. Dodam, że tych mniej wymagających.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones