Recenzja filmu

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy (2015)
J.J. Abrams
Waldemar Modestowicz
Harrison Ford
Mark Hamill

Powrót Mistrza

Scenariusz to jeden z największych atutów filmu, bo stanowi ogromny hołd dla starej, oryginalnej trylogii. Wielu uważa, że przez to film jest po po prostu jej kopią, lecz ja na seansie bawiłem
Siadam na sali. Chcę podczas denerwujących mnie reklam krzyknąć na salę: "Dawać ten film!". A potem: pierwszy napis Star Wars. Pierwszy fragment tak dobrze dla mnie znanej muzyki. Żółte, sunące po rozgwieżdżonym niebie napisy opisujący pokrótce historię. A potem zaczęło się. Nareszcie, po wielu latach oczekiwania, od momentu gdy zacząłem czytać komiksy, znałem na pamięć każdą sekundę poprzednich sześciu filmów, do kin trafił "VII epizod" najlepszej sagi i najlepszego uniwersum. Szczerze: bałem się o ten film, bo tak wiele od niego zależało – Disney musiał stworzyć produkcję, która zadowoliłaby wszystkich: starych i młodych fanów. Ale spokojnie. "Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy" nie zawodzi i jest w sumie jednym z najlepszych filmów z sagi.



Fabuła opowiada historię dziejącą się 30 lat po "VI epizodzie". Luke Skywalker zaginął bez wieści gdzieś w kosmosie, a na zgliszczach dawnego Imperium powstał złowieszczy Najwyższy Porządek pod przywództwem tajemniczego Snoke'a. Natomiast Nowa Republika chce zachować neutralność gdy Ruch Oporu dzielnie walczy z nowym wrogiem.



Scenariusz to jeden z największych atutów filmu, bo stanowi ogromny hołd dla starej, oryginalnej trylogii. Wielu uważa, że przez to film jest po po prostu jej kopią, lecz ja na seansie bawiłem się wyśmienicie i choć można było dostrzec pewne podobieństwa (jedynie na początku i końcu seansu) to całość według mnie jest bardzo oryginalną historią. Ale właśnie te nostalgiczne elementy podnoszą wartość filmu, no bo jak nie można się cieszyć kiedy na ekran wchodzi rzucający żartami na prawo i lewo Han Solo, czy słynny R2-D2. Po za tym nie można zapomnieć, że J. J. Abrams miał strasznie trudne zadanie do wykonania – stworzyć sequel "Star Wars" (uwielbianej przez miliony ludzi sagi) w taki sposób żeby przyciągnąć nowych, młodszych widzów, a także zadowolić starych fanów. Udało mu się to tylko dlatego, że wykorzystał do tego pewne pomysły Georga Lucasa, odpowiednio je zmieszał dodając swoje własne koncepty (których jest swoją drogą bardzo dużo) – dzięki tym zabiegom udało mu się wskrzesić klimat Starej Trylogii. Reżyser i scenarzysta po prostu bał się zrobić jakiś poważny krok naprzód (jak Lucas w prequelach tworząc zupełnie nowy klimat Gwiezdnych Wojen) – Abrams stworzył film bardzo bezpieczny. Ogólnie rzecz biorąc "Przebudzenie Mocy" jest swego rodzaju marketingowym mostem pomiędzy tym co znamy w świecie "Gwiezdnych Wojen", a tym co przygotował dla nas Disney – zupełnie nowym spojrzeniem na te znane uniwersum – pewnym jest, że kolejne dwa filmy najnowszej trylogii zabiorą nas w zupełnie inne rejony. Warto zaznaczyć, że scenariusz filmu krytykują głównie fani starego, książkowego i komiksowego kanonu "Star Wars" gdzie pojawiały się przynajmniej kilkakrotnie kolejne "Gwiazdy Śmierci". Również należę do osób uwielbiających stary kanon, ale rozumiem posunięcie twórców i jestem zadowolony, że czerpią z tych bogatych zbiorów. Innym zarzutem skierowanym przeciwko obrazowi jest to, że w sumie nie wyjaśnia żadnej tajemnicy, a wiele rzeczy zostało przedstawione po łebkach – historia jest po prostu niewiarygodna i okrojona. Warto zaznaczyć, że na "Przebudzenie Mocy"  trzeba patrzeć nie jak na samodzielną produkcję tylko jak na niewielką część tworzącego się na nowo uniwersum oraz jak na początek nowej historii, która na pewno zostanie rozwinięta w następnych filmach. Wszystkie niedopowiedziane wątki, czy jakieś niewiadome zostaną wyjaśnione w książkach, komiksach i kolejnych filmach. Warto zaznaczyć, że "The Force Awakens" stanowi swojego rodzaju zawiązanie akcji wszystkich wydarzeń, które działy się na przestrzeni 30 lat. 



Sama tajemnicza otoczka produkcji tylko działa na korzyść produkcji, bo zwiększa nasze zainteresowanie, a co za tym idzie oglądamy film strasznie zaintrygowani i zainteresowani fabułą. Zdecydowanie świetnym zabiegiem jest to, że każdy rozwiązany wątek rodzi 5 następnych. Kolejnymi plusami produkcji, które są związane ze scenariuszem to świetnie napisani główni bohaterowie z krwi i kości, połączeni genialną chemią; dialogii, które wcale nie przypominają tych z "Ataku Klonów" (pamiętne "I don't like sand") oraz wspomniana już tajemnicza atmosfera całej opowieści dzięki której napięcie towarzyszy nam aż do końca. Genialnie wypada aktorstwo – szczególnie debiutantka Daisy Ridley w roli pięknej i niezależnej Rey – świetna bohaterka przypominająca młodą Leię; John Boyega w roli Finna – szturmowca dezertera o złotym sercu, postać ma ogromny potencjał i wykorzystuje go do granic możliwości filmu; Oscar Isaac jako zuchwały pilot Ruchu Oporu Poe Dameron – na naszych oczach rodzi się kolejny, fenomenalny Han Solo; bardzo dobrze wypada też Adam Driver jako Kylo Ren – rozdarty, cierpiący wewnątrz siebie, mający lekko mówiąc problemy psychologiczne, chcący być tak potężny jak Lord Vader, ten młodzieniec, a zarazem szaleniec jest teraz obok Anakina Skywalkera jednym z moich ulubionych antagonistów. Warto wspomnieć także o niezwykłym i przerażającym Snoke'u, w którego wcielił się znany ze swoich umiejętności grania w technice motion capture Andy Serkis. Inni aktorzy, czyli Harrison Ford ze swoim ciętym dowcipem, Mark Hamill z niesamowitym spojrzeniem, Peter Mayhew obrośnięty futrem czy Carrie Fisher z nową fryzurą i stanowiskiem to po prostu klasa światowa, która udowadnia, że mimo podeszłego wieku nadal może świetnie grać. Nie można zapomnieć o nowym robocie, czyli zabawnym, świetnie przedstawionym i zbudowanym BB-8, który nie na darmo bierze duży udział w marketingu. Całą obsadę i ekipę można opisać w jeden sposób – zdeklarowani i ogromni fani "Gwiezdnych Wojen" – widać to po tym jak aktorzy grają – oni naprawdę chcą być częścią tego uniwersum, a sama możliwość uczestnictwa w tym wszystkim przyprawia ich o łzy radości.



Zdecydowanie nie można oderwać wzroku od ekranu podczas niesamowitych scen akcji – na ziemi (finałowy pojedynek na miecze świetlne jest nieziemski) i w powietrzu (bardzo efektowne natarcia X-Wingów). Na szczególną pochwałę zasługuje decyzja o zastosowaniu balansu pomiędzy klasycznymi, a komputerowymi efektami specjalnymi – obie formy są wyśmienicie zrealizowane, praktyczne efekty sprawiają, że świat jest namacalny i bardziej realistyczny. Natomiast postaci, pojazdy, czy krajobrazy wygenerowane w CGI to szczyt możliwości tej technologi. Należy wspomnieć także o wspaniałym humorze, kostiumach, przepięknej, przyspieszającej bicie serca do prędkości światła muzyce autorstwa Johna Williamsa, genialnej choreografii oraz dramatyzmie tak świetnie zagranym, połączonym ze niesamowitymi zwrotami akcji. Do tego dochodzi jeszcze wybitny montaż, który nie pozwala ani na chwilę poczuć znudzenia. Jednym z problemów "Przebudzenia Mocy" jest fakt, że z produkcji wycięto sporo scen, które na pewno uwiarygodniłyby fabułę oraz bardziej rozbudowały bohaterów i uniwersum. Ten problem zostanie jednak rozwiązany przy okazji wydania na Blu-ray.



Podsumowując, "Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy" to istne arcydzieło trzymające w napięciu do końca. Produkcję oglądałem z bijącym jak szalone sercem, a w duchu wrzeszczałem z radości, że ten film mnie nie zawiódł i jest tak niesamowity, rewelacyjny i spektakularny. Brak mi słów, które opisałyby bardziej to co czuję. A widząc na horyzoncie kolejne 4 filmy, masą świetnych książek i komiksów nareszcie mogę zaufać Disneyowi, pamiętając, że wie co robi. Tak jak zaufałem J. J. Abramsowi, że nie zawiedzie i stworzy przygodę, na którą czekałem od wielu, wielu lat.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gwiezdne Wojny to fenomen kulturowy o niebagatelnym znaczeniu. Niektórzy chełpią się tym, że nigdy nie... czytaj więcej
Po dziesięciu latach od premiery "Zemsty Sithów" ponownie udajemy się do odległej galaktyki. Siódmy... czytaj więcej
Gwiezdne Wojny George'a Lucasa i założonego przez niego studia Lucasfilm to kamień milowy w rozwoju... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones