Recenzja filmu

Niezgodna (2014)
Neil Burger
Shailene Woodley
Theo James

Poza tyranią etykietek

Wielkim sukcesem reżysera było postawienie na bohaterów, a nie na widowisko. To dramat jednostki jest tu w centrum uwagi. Sceny akcji i wizja świata przyszłości mają tu zadanie wspomagające i w
Czyżby "Igrzyskom śmierci" wyrastała w końcu poważna konkurencja? Na razie jest jeszcze za wcześnie, by aż tak wysoko stawiać serię rozpoczynającą się filmem "Niezgodna", ale ekranizacja powieści Veroniki Roth to krok w dobrym kierunku. Obraz Neila Burgera jest bowiem solidną produkcją SF, która ma kilka słabych punktów, ale nic, czego nie można byłoby naprawić w kontynuacji.



Fabularnie "Niezgodna" to powtórka z rozrywki. Porusza bowiem najpopularniejszy w SF temat. Oto mamy świat niedalekiej przyszłości. Po przekroczeniu progu wytrzymałości ludzkość przerażona globalnym chaosem, jaki rozpętała, stworzyła system totalitarny mający gwarantować wieczny pokój. System ten sprawdzał się przez stulecie, ale teraz zaczyna się rozpadać. Z jednej strony rozsadzają go jego wyznawcy wierzący, że mogą go usprawnić, a dla udowodnienia swojej racji są w stanie sięgnąć po makiaweliczne rozwiązania; z drugiej – ci, którzy samym swym istnieniem doprowadzają do erozji systemu. Są bowiem żywym dowodem na to, że nie jest on doskonały, że dla niektórych ludzi nie ma w nim po prostu miejsca.

Jako wprowadzenie do fantastyki "Niezgodna" sprawdza się znakomicie. Kanoniczne tematy gatunku zostały zaprezentowane w przystępny sposób. Dla młodych widzów (docelowego odbiorcy filmu), którzy zapewne z science fiction w jej dojrzalszym wydaniu nie mieli jeszcze do czynienia, to łagodne wprowadzenie, po jakim łatwiej będzie im odnaleźć się w świecie bardziej wymagających tekstów. Jak każda szanująca się opowieść SF "Niezgodna" stawia niewygodne pytania i kwestionuje zasadność prostych rozwiązań, ale jednocześnie odnosi się do nich ze zrozumieniem. Z tego też powodu dla osób o konserwatywnych poglądach "Niezgodna" będzie wręcz filmem wywrotowym. Ekranizacja książki Veroniki Roth jest przypowieścią o tym, że wszelkie etykietki, jakimi sami siebie oznaczamy, są korzystne dla systemu, lecz z całą pewnością nie są dobre dla nas samych. Żadna sztywna kategoria nie jest bowiem w stanie w pełni określić jednostki. Człowiek jest istotą zbyt złożoną, o zróżnicowanych odcieniach zachowań, i ta różnorodność to bogactwo, które należy pielęgnować, a nie rugować. Stąd też "Niezgodna" jest wielką pochwałą nonkonformizmu uznanego w filmie za najwyższą formę afirmacji człowieczeństwa.



Co jednak najważniejsze, tę ideę Burger zaprezentował widowni w przystępny sposób. "Niezgodna" zaskakuje lekkością narracji i sprawnością w operowaniu kliszami. Znajdziemy tu wiele scen nawiązujących do innych książek i filmów z gatunku, jednak reżyser odświeżył je w takich sposób, że zamiast irytować wtórnością, dają poczucie obcowania z historią, którą już znamy i którą teraz możemy zgłębić. Wielkim sukcesem reżysera było postawienie na bohaterów, a nie na widowisko. To dramat jednostki (reprezentowany przez Tris i jej zmaganie z określeniem własnej tożsamości) jest tu w centrum uwagi. Sceny akcji i wizja świata przyszłości mają tu zadanie wspomagające i w żadnym momencie nie przytłaczają tego, co naprawdę ważne. Taki sposób opowiedzenia całej historii wymagał perfekcyjnego dobrania obsady. Burger miał to szczęście, że w głównej roli wystąpiła Shailene Woodley. Jeśli byli jeszcze jacyś widzowie, którzy mieli wątpliwości co do jej talentu aktorskiego, to po "Niezgodnej" pozbędą się ich bezpowrotnie. Woodley dźwiga na swoich barkach ciężar całej historii i robi to z lekkością i naturalnym wdziękiem. Dzięki niej nawet najbardziej stereotypowe sceny nabierają życia i pulsują emocjami.



Jedynym istotnym problemem "Niezgodnej" jest wątek miłosny. Nie znam literackiego pierwowzoru, więc nie mogę ocenić, na ile niezdarnie został on opisany przez Roth, w każdym razie na ekranie wypada fatalnie. Sceny rodzącego się uczucia są najsłabsze w całym filmie i wywołują śmiech (co chyba nie było zamierzone). Na szczęście dla "Niezgodnej" wątek miłosny nie jest głównym punktem fabuły. Dzięki temu film jako całość się broni i z całą pewnością należy go uznać za jedną z bardziej udanych hollywoodzkich ekranizacji prozy dla młodzieży ostatnich lat. Nie pozostaje nic, jak tylko z nadzieją wypatrywać ciągu dalszego.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Niezgodna" to adaptacja powieści autorstwa Veroniki Roth pod tym samym tytułem, wydanej w 2011 roku. To... czytaj więcej
Kto uważa, że "Niezgodna" to kalka "Igrzysk śmierci", myli się. Chociaż książkowy pierwowzór filmu... czytaj więcej
Wraz z zakończeniem takich serii, jak "Harry Potter" czy "Zmierzch", kino młodzieżowe stanęło przed... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones