Recenzja filmu

Więzień labiryntu (2014)
Wes Ball
Dylan O'Brien

Rozdmuchany wstęp

"Więzień labiryntu" mimo wszystkich ekspozycyjnych wad zapowiada się na intrygującą historię. Ostatnie pół godziny daje nadzieję, że ciąg dalszy może być bardzo, ale to bardzo satysfakcjonujący
"Więźnia labiryntu" trudno jednoznacznie ocenić. Wszystko dlatego, że nie jest to film samodzielny. Jego twórcy, z reżyserem-debiutantem Wesem Ballem na czele, starają się, by widowisko sprawiało wrażenie zamkniętej całości. Z trudem przychodzi jednak im ukryć fakt, że film jest niczym więcej jak prawie dwugodzinnym prologiem. Rozdmuchanym do niewiarygodnych rozmiarów wstępem, na którego ciąg dalszy przyjdzie nam trochę poczekać.



Akcja filmu rozgrywa się w otoczonej gigantycznym labiryntem wiosce założonej przez grupę nastoletnich chłopców. Od trzech lat bohaterowie próbują przetrwać, wypracowawszy system współżycia, w którym każdy pełni określoną rolę. Jest wśród nich grupa odpowiedzialna za badanie labiryntu w poszukiwaniu drogi wyjścia, są specjaliści w różnych codziennych zajęciach, niezbędnych, by zapewnić harmonię i względne bezpieczeństwo. Chłopcy mają tylko siebie. Nie pamiętają nic z życia przed labiryntem. Nie wiedzą, gdzie są, po co zbudowano labirynt, ani kto ich uwięził. Wszystko zacznie się zmieniać, gdy pojawi się Thomas. Jego pęd ku poznaniu prawdy sprawi, że krucha równowaga sił w grupie legnie w gruzach. Pojawi się śmierć, zniszczenie, ale też pierwsza od lat realna szansa na odzyskanie wolności.

Wes Ball starał się, jak mógł, by uatrakcyjnić tę dość wyświechtaną fabułę. Niestety, miał związane ręce. Musiał bowiem opowiedzieć historię bez zbytniego wchodzenia w szczegóły. Ponieważ bohaterowie cierpią na amnezję, nie można było rozwinąć ich portretów osobowościowych. Większość postaci została sprowadzona do poziomu jednej cechy (buntownik, przywódca, mediator, konformista), zaś relacje wewnątrz grupy uproszczono. Nie pomaga też fakt, że cała intryga owiana jest tajemnicą, którą poznamy dopiero w kolejnych częściach. Ball nie miał wyjścia, musiał postawić na banalne rozwiązania i dużo akcji.



Tego ostatniego filmowi nie można odmówić. Problem polega na tym, że i w tej kwestii reżyser niespecjalnie się popisał. Większość scen została zaprezentowana w sposób zbyt chaotyczny. Ma to udawać dynamikę sekwencji akcji, w rzeczywistości jedynie rozprasza uwagę. Ponadto zasób chwytów reżysera wydaje się dość ubogi, czego efektem jest powtarzanie w kółko kilku rozwiązań (jak choćby mocno nadużywane przeciskanie się głównego bohatera przez wąskie szczeliny zamykających się przejść). O samych bohaterach też trudno jest cokolwiek powiedzieć. Żadna z postaci nie jest na tyle wyrazista, by zapaść w pamięć. Kilka z nich ma, co prawda, potencjał, ale czy zostanie on zrealizowany, o tym przekonamy się dopiero w kolejnych częściach.

Jednak "Więzień labiryntu" mimo wszystkich ekspozycyjnych wad zapowiada się na intrygującą historię. Ostatnie pół godziny daje nadzieję, że ciąg dalszy może być bardzo, ale to bardzo satysfakcjonujący dla wszystkich fanów kina SF. Dlatego też warto znieść dłużyzny, uproszczenia i braki, od jakich roi się w "Więźniu". Przyszłość jawi się w jaśniejszych barwach.
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Więzień labiryntu" już od pierwszego zwiastuna nie napawał mnie zbytnim optymizmem. Nie pomógł też fakt,... czytaj więcej
Współczesne powieści dla młodzieży przeważnie są do siebie bardzo podobne. Wszystkie dzieją się w świecie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones