Recenzja filmu

Ocaleni (2008)
Rodrigo García
Anne Hathaway
Patrick Wilson

Tajemnica "Ocalonych"

Wydaje mi się, że większość hollywoodzkich filmów można porównać do menu typu fast food. Zgodnie z tą metaforyką "Ocaleni" Rodrigo Garcii są shakiem w opcji light. Innymi słowy to koktajl
Wydaje mi się, że większość hollywoodzkich filmów można porównać do menu typu fast food. Zgodnie z tą metaforyką "Ocaleni" Rodrigo Garcii są shakiem w opcji light. Innymi słowy to koktajl tajemnicy, suspensu, miłości romantycznej oraz metafizyki.

Mieszankę tę sprzedaje nam atrakcyjna para aktorów. Z jednej strony delikatna Anne Hathaway (przełomowe role: drugoplanowa w "Brokeback Mountain" jako żona Jake'a Gyllenhaala, główna w "Diabeł ubiera się u Prady"), z drugiej czarujący Patrick Wilson (kochanek Kate Winslet w "Małych Dzieciach" Todda Fielda).

Nie mniej ciekawie dzieje się na aktorskim drugim planie. Fani popularnego serialu lat 90. z agentami F.M. i D.S. szybko rozpoznają znajome twarze i zrozumieją intencje twórców w budowaniu klimatu filmu. Niestety, osiągnęli efekt raczej odwrotny od zamierzonego.
Film rozpoczyna się wstrząsem - katastrofą lotniczą, z której ratuje się grupka pasażerów. Młoda, zamknięta w sobie terapeutka Claire (Hathaway) zostaje oddelegowana przez swojego mentora, by zorganizować pomoc psychologiczną tym, którzy przeżyli. W ten sposób spotyka tajemniczego Erica (Wilson), który nie okazuje żadnych objawów szoku (dla świetnie zapowiadającej się terapeutki ich brak jest oczywiście dowodem jego obecności). Eric okazuje się bardzo intrygującym pacjentem, spontanicznie odkrywającym pragnienia i obawy Claire, która, z oporem,  pozbywa się krępujących ją więzów etyki zawodowej. Równolegle do wątku romantycznego toczy się śledztwo w sprawie wypadku. Jej rozwiązanie nie jest łatwe, zważywszy, że kolejni pacjenci-pasażerowie znikają w niewyjaśnionych okolicznościach, do tego wszyscy śledzeni są przez tajemnicze postaci...

"Ocaleni" to film grubymi nićmi szyty, nie powinno traktować się go na poważnie. Niedostatków nie nadrobią nawet zdjęcia Igora Jadue-Lillo. Główne postaci są nieprzekonujące i mdłe, a wydarzenia mało realistyczne (niczym romantyczne teledyski Bon Joviego). Nawet jeśli fabuła dotyka poważnych tematów, przedstawione są one powierzchownie i nie mają wpływu na rozwój wydarzeń.

Jeśli sprawia Wam przyjemność obcowanie z twarzami pary głównych aktorów i jesteście gotowi iść w ciemno na film z ich udziałem - polecam jak najbardziej. Jeśli interesuje Was zakończenie i jakość "przesłania" zawartego w tej tajemniczej historii, sugeruję inne filmy parte na podobnym schemacie: "Szósty Zmysł" M. N. Shyamalana, "Innych" A. Amenábara czy "Sierociniec" J. A. Bayony. Do listy dodałbym nawet "Przypadek" K. Kieślowskiego, choć to film innego kalibru.

Tak czy siak, jeśli obejrzycie ten filmowy shake w towarzystwie i przypadnie on do gustu drugiej stronie, z pewnością jest wart "pięciu dolców".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones